W tym rozdziale, napisanym w całości przez Myksę,
będziecie mieli okazję poznać bliżej Radę demonów, dżiny, a także
Caligo i przepowiednie dotyczącą Światła i Ciemności. Bardzo ważną
przepowiednię. Znajdziecie także odpowiedź na pytanie: co Katniss miała
dać Lux i czy to zrobi.
"Rada demonów"
Myślałem,
że w tym przeklętym rowie wykrwawię się na śmierć. Czy mógłbym
powiedzieć, że ból był nie do zniesienia? Pewnie tak, gdyby nie
to, że w swoim życiu doświadczyłem większego. Wychowałem się,
cierpiąc.
Nagle poczułem, jak czyjeś ręce odrywają mnie od podłoża,
przysparzając więcej bólu. Dotarł do mnie miły zapach i ciepło
czyjegoś ciała. Powieki miałem zlepione krwią, ale udało mi się
je podnieść. Spojrzałem błagalnie na kobietę, która mnie
niosła. Miała kaptur na głowie, a spod niego wychodziły czarne
włosy. Jęknąłem cicho.
Chyba
ponownie zemdlałem, gdyż obudziłem się w nieznanej mi stajni. Czułem
się troszkę lepiej, bo ta dziewczyna opatrywała moje rany.
Samoregeneracja też pewnie też zrobiła swoje. Spróbowałem się
podnieść, ale ona mnie powstrzymała.
-
Leż spokojnie, kiedy cię zszywam. To może być bolesne. Ostrzegam,
że średnio znam się na medycynie. Na pewno zostanie ci blizna. –
Zaciekawiony spojrzałem na nią. I tak miałem pełno blizn, więc
nie robiło mi to różnicy. Chciałem coś powiedzieć, ale miałem
trudności.
-
Hmmm… Jak to możliwe? Rana na głowie sama się zabliźniła w tak
krótkim czasie? - zastanowiła się moja wybawicielka - no trudno, i
tak najpierw zszyję tę największą. Zamknij oczy, to będzie
boleć. I błagam, nie drzyj się. - Posłusznie wykonałem
polecenie. Poczułem, jakby ktoś przyłożył mi do tej rany gorące
żelazo. Jednak nie odczułem potrzeby krzyku. Gorzej było, gdy
dziewczyna zrobiła krok do tyłu i stanęła na ogonie, myśląc
pewnie, że to część garderoby. Ogon to najbardziej wrażliwa
część mojego ciała. Tutaj ból odczuwałem dwa razy bardziej niż
przeciętny człowiek ogółem. Wrzasnąłem.
-
Miałeś się nie wydzierać.
-
Zzzejdź!!! - krzyknąłem, nawet nie dbając o styl wypowiedzi. Nie
wiedziała, o co mi chodzi, więc wzruszyła ramionami, ale stopy z
ogona nie zabrała. Zrobiła to dopiero wtedy, gdy skończyła
zszywać ranę. Odetchnąłem z ulgą i od razu wstałem, bacznie
rozglądając się po pomieszczeniu.
-
Powinieneś odpoczywać, ale jak widać dobrze się czujesz.
Odpowiesz mi może na parę pytań?
- Oczywiście,
jeśli tylko będę w stanie udzielić słownej odpowiedzi na
pytania, które moja szanowna wybawicielka raczy mi postawić.
-
Kim jesteś?
Zmarszczyłem
brwi, próbując sobie coś przypomnieć. Uderzenie w głowę jednak
dawało mi się we znaki...
-
Me imię brzmi Caligo. - Spojrzałem na nią i przyjrzałem się
dokładniej. Miała czarne, długie włosy, bursztynowe oczy i
delikatne rysy twarzy. Była szczupła i dosyć ładna. Wyczuwałem
od niej, że nie do końca należała rasy ludzkiej. Miałem pewne
podejrzenia co do jej prawdziwej tożsamości. Ona też przyjrzała
się mnie. Nie miałem schowanego ogona! Zbyt późno to sobie
uświadomiłem.
-
Taka istota tutaj? Nie powinieneś mieszkać w Ater? - Spytała,
patrząc z dezaprobatą na przedłużenie kości ogonowej.
-
Szanowna pani, moja skromna osoba może to samo rzec o panience.
Zresztą posiadam uprawnienia do przebywania zarówno w Nineus, jak i w
Ater od urodzenia - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na ustach, chowając ogon.
W
tym samym momencie do stajni wkroczyła piękna, rudowłosa
dziewczyna. Zobaczywszy mnie, zatrzymała się i otworzyła usta ze
zdziwienia. Szybko jednak otrząsnęła się z szoku i uśmiechnęła
się promiennie.
Wydawało
mi się, że gdzieś już ją widziałem, ale nie mogłem sobie
przypomnieć gdzie. Pewnie w mieście. Miała tak piękne zielone
oczy... Na pewno była magiem i panią tego domu. Skłoniłem jej się
nisko.
-Co on tu robi?! - spytała może nieco za głośno.
- Nazywa się Caligo. Znalazłam go rannego w wiosce, ale, jak widać, już się lepiej czuje.
Dziewczyna
wpatrywała się jeszcze we mnie, zmarszczyła brwi, pokręciła głową,
jakby nie mogła czegoś zrozumieć. Już otwierała usta, żeby coś
powiedzieć, ale ubiegłem ją.
-
Dziękuję za łaskę przebywania w twoim domu pani. Czy dalej
panienka byłaby w stanie udzielać mi łaski przebywania pod tym
dachem? - spytałem, myśląc o tym, że mógłbym znaleźć
zatrudnienie jako służący.
Zielonooka
piękność
zmarszczyła brwi i podeszła do dziewczyny, która mnie uratowała.
Szeptały coś gorączkowo, po czym rudowłosa zasypała mnie gradem pytań.
Dowiedziała się, że nie mam gdzie mieszkać i stwierdziła, że
jej rodzinie przyda się kolejny służący.
~*~
Gdzieś
na granicy światów stała postać odziana w czarny, długi płaszcz.
W ręce trzymała smycz na której uwiązany był czarny pies. Z
daleka nie wyglądali podejrzanie, ale jeśli podeszło się bliżej,
można było zobaczyć, że zwierzę miało czerwone oczy i w niektórych
miejscach przez skórę przedzierały się białe kości. Tam, gdzie
miał szczękę, widać było gołą czaszkę oraz przerażające,
ostre kły. Pies machał białym, kościanym ogonem, na którym także
nie miał sierści. Z boku widać było mu wnętrzności. Jednak ten
wygląd nie wynikał z ran czy złego traktowania przez właścicielkę.
To była po prostu piekielna bestie - stworzenie pochodzące z Ater.
Jego
pani ściągnęła kaptur. Miała czarne jak smoła włosy, a z głowy
wystawały skierowane do tyłu, podłużne rogi. Kobieta miała
spiczaste uszy, białą cerę i mocno pomalowane na czarno oczy o
czerwonych tęczówkach. Wyszczerzyła się do zwierzęcia, ukazując
spiczaste zęby, wyglądem przypominające uzębienie rekina.
-
No, piesku, widziałeś takie rzeczy? Mieliśmy jechać odwiedzić
tatusia, a trzeba wracać do domku. Przewodniczący zwołał obrady
rady.
Jakiej
rady? - pewnie myślicie. Kim ona jest? - pytacie. Czym
jest Ater?- zastanawiacie się. Otóż owa dziewczyna zaliczała
się do rasy demonów. Mieszkała w Ater, świecie pełnym tych stworzeń.
Kraina, w jakiej znajdują się bohaterowie tacy jak Lux to Nineus –
świat ludzi i magów.
Krainy
te leżą obok siebie, a podróże z jednej do drugiej nie są
zakazane, ale raczej nikt się do nich nie rwie. W końcu kto by
chciał odwiedzić świat demonów – pełen śmierci i
krwiożerczych stworzeń? I jakie odrażające zwierze chciałoby się
pchać do świata nieprzyjaznych, uzbrojonych wieśniaków czy też zadufanych w sobie, magów?
Przenosiny
są stosowane jako najwyższy wymiar kary: wygnanie do innego świata.
Doświadczył tego ojciec naszej demonicznej dziewczynki, ale
wcześniej był jednym z ważniejszych demonicznych lordów. Kobieta
z psem, która nazywała się Passus, i jej brat przejęli jego
obowiązki w radzie i pozycję w Ater.
Dookoła
padał śnieg. Dziewczyna przeskoczyła razem z psem wąską przepaść
i znalazła się z powrotem w Ater. Spojrzała na wielką tablicę
informującą o zmianie świata i schematyczną mapkę krainy
demonów. Był to też teleport,
z którego mogły korzystać tylko osoby o specjalnych uprawnieniach.
Pasuus takowe posiadała, więc
zastukała trzy razy w stolicę na owej mapce. Przez chwilę nic się
nie działo, ale zaczęła migotać i zniknęła razem ze swoim
pupilem.
Zdyszana
wbiegła do sali, gdzie siedziała już cała rada. Zdjęła płaszcz
i usiadła obok brata – Dolora.
-
Wreszcie przybyli wszyscy! Możemy rozpocząć obrady! - zawołał
demon, posiadający potężne rogami w brązowym odcieniu, czarne
oczy i lekko czerwoną cerę. Miał długie czarne włosy i masę
tatuaży. Był aktualny przewodniczącym rady.
-
Muszę wam ogłosić coś ważnego. Nastała przełomowa era! - Zawołał uroczyście. - Otóż Światło i Ciemność przybrały
ludzką postać w tym samym czasie. Chodzą sobie po Nineus, na
szczęście nieświadomi swej wyjątkowości. Niedawno doszło do ich
spotkania. Możemy tylko czekać na rozwój wydarzeń. Chyba nie
muszę nikomu mówić, jak niebezpieczne i przełomowe mogą być
skutki ich współpracy. Gdy ostatnim razem doszło do ucieleśnienia
Światła i Ciemności w tym samym czasie, nasz kontynent podzielił
się na Ater i Nineus… Nie możemy pozostać bezczynni. Gdy tylko
dowiemy się, kim są, przejdziemy do działania. Musimy ich
zlikwidować! - wykrzyknął, a swą przemowę zaakcentował gromkim
uderzeniem pięścią w stół. Drewniana konstrukcja zachybotała niebezpiecznie.
-
Ktoś wie – zaczął nieznany demon nieprzyjemnym, wysokim głosem
– jakie będą skutki ich spotkania? Czy może będziemy się
męczyć niepotrzebnie?
Pytanie
wywołało falę szeptów i nad wyraz groźne spojrzenie
przewodniczącego. Jego czarne oczy zalśniły złowrogo.
Tymczasem
pośród zebranych siedział dżin – istota tak potężna i tak
odizolowana od społeczeństwa, że w świecie ludzi żyje jako
legenda. Okryty czarnym całunem, z turbanem na głowie, łypał na
zebranych oczami w kolorze pisaków pustyni. Rozłożył bezwładnie
swe chude, kościste ciało na krześle w geście zupełnej
ignorancji.
Dżin
o imieniu Imhotep, genialny architekt i lekarz, uśmiechnął się
kpiąco, pokazując rząd czarnych, spiczastych zębów. Z kłębowiska
czarnego materiału wyłoniły się chude, długopalczaste dłonie.
Istota podparła się na obręczy krzesła i wstała ociężale,
demonstrując swój słuszny wzrost.
Demony
skuliły się pod wpływem powagi i majestatu, które biły od tego
stworzenia.
-
W naszych bibliotekach, pełnych pradawnych ksiąg – zaczął
Imhotep ochrypłym głosem – znajduje się Księga Przyszłości.
Zajrzałem do niej przed tym zebraniem i znalazłem interesującą
przepowiednię. - Tu zrobił przerwę, badając reakcję
zgromadzonych. Większość patrzyła na niego z nieufnością i wyczekiwaniem zarazem. Jakiś chuderlawy demonek zaczął nerwowo
śmiać się pod nosem. Passus oglądała paznokcie, celowo ignorując
dżina, a Dolor odpłynął i pochrapywał na stole. Przewodniczący
rady, którego cera ze złości na brak zainteresowania innych
zrobiła się purpurowa.
-
Gdy Słońce napotka na swej drodze Księżyc, gdy wspólnie zapłoną
ogniem trawiącym duszę, ich blask stłamsi siłę Kruka.
Mlecznobiały płaszcz utkany ze światła gwiazd stłumi krzyk
ciemności, a ognisty żar spali ogród pełen czarnych róż. Założą
koronę na głowę poczwarki - wyrecytował poważnym głosem dżin.
Po
tych słowach w sali zapanowała cisza. Jednak po chwili wszyscy
zaczęli się nawzajem przekrzykiwać. Każdy miał swoją własną
wizję tego, co może oznaczać przepowiednia. Passus, gdy usłyszała
o koronie, darła się najgłośniej, bo to ona miała przejąć
tron. Nie utożsamiała się z poczwarką. W końcu zwykle milczący
Dolor, tak różniący się charakterem od krzykliwej siostrzyczki,
wszedł na stół i zawołał:
-
Ja to zrobię! Zabije światło! - Wszystkie spojrzenia skierowały
się na niego. Dolor bywał jeszcze niebezpieczniejszy niż Passus.
Obydwoje potrafili doprowadzić do szaleństwa samym spojrzeniem.
Usłyszawszy
to dżin, pokiwał głową z politowaniem. Na jego twarzy zagościł pogardliwy uśmieszek.
- Jesteście głupcami - tylko on nie bał się powiedzieć tak do demonów –
przecież nawet nie zrozumieliście tej przepowiedni.
Dolor
uśmiechnął się złowrogo.
-
I co z tego? – powiedział. - Nie podoba mi się ten fragment z
zakładaniem korony na głowę poczwarki i stłumieniem krzyku
ciemności. My jesteśmy ciemnością, czyż nie? Czy moja siostra
wygląda ci na poczwarkę? Czy obecny, sprzyjający nam władca
Nineus, także przypina to odrażające stowrzenia? Nie podoba mi się ta przepowiednia. Moim zdaniem nie
wróży nic dobrego, cokolwiek ma oznaczać. Dlatego trzeba
powstrzymać jej wypełnienie!
Demony
zaczęły bić brawo, gwizdać, wiwatować, tupać nogami. Przyjęły
słowa Dolora z wielką aprobatą, a mówca uśmiechnął się
triumfalnie do Imphotepa.
-
Myślisz, że pokonasz przeznaczenie – szepnął dżin do siebie. -
Los jeszcze zedrze ci ten pyszałkowaty uśmieszek z ust.
~*~
Uśmiechnąłem
się lekko, patrząc na wynik swojej pracy. Pokój lśnił. Pani
Larissa zaklaskała.
-
Jesteś niesamowity, kochanie! - Uśmiechnąłem się skromnie. Nie
byłem przyzwyczajony do komplementów.
Panienka
Lux siedziała nad jakimś zadaniem z rachunków. Marszczyła
śmiesznie brwi i stukała niecierpliwie ołówkiem o blat stołu.
Byłą tak podobna do swojej matki... Ten sam nos, ten sam kształt
oczu, uśmiech, dołeczki w policzkach. Tyle to włosy i
oczy...
-
Nie zrobię tego - powiedziała w pewnym momencie zrezygnowana, po
czym ze złością rzuciła kartkę pod moje stopy. Nachyliłem się
i uniosłem ją. Zachichotałem, zadanie było banalne. Rozwiązywałem
takie w wieku dziewięciu lat.
-
Czy szanowna panienka byłaby w stanie podać mi jakiekolwiek
narzędzie do pisania?- Lux rzuciła mi twarz ołówek, ale ja
złapałem go dwoma palcami tuż przed własnym nosem.
Wziąłem
się za rozwiązywanie, mówiąc przy okazji:
-
Jestem niezmiernie wdzięczny za wykonanie tych kilku drobnych
ruchów, jakimi jest rzut ołówka w moją stronę. Pragnąłbym z
całego serca panience podziękować. Proszę. - Oddałem jej kartkę
z rozwiązanym zadaniem.
Larissa
odebrała kartkę od Lux i przyjrzała jej się z uwagą. Ponownie
uśmiechnęła się pod nosem, jednak miałem wrażenie, że jej
uśmiech jest jakiś...nieprzyjemny.
-
Jesteś niesamowity, Caligo! Czy mogłabym mieć do ciebie prośbę,
wysprzątaj pokój Lux, bo jej służąca znów gdzieś zniknęła.
-
Oczywiście. - Skłoniłem się i ruszyłem do miejsca spoczynku
dziewczyny. W pokoju nie panował aż taki bałagan. Na łóżku
leżały porozrzucane ubrania i różdżka, a gdzieniegdzie zdążyły
się zebrać małe warstewki kurzu. Uśmiechnąłem się. Lubiłem
sprzątać, bo w swoim domu zawsze musiałem utrzymywać
nieskazitelny porządek. Dawało mi to drobną satysfakcję.
Poskładałem ubrania i włożyłem je do szafy. Następnie chwyciłem
do ręki różdżkę Lux. Gdzie ją schować? W tym samym momencie do
pokoju weszła dziewczyna.
-
Zostaw to, poparzysz się! - krzyknęła bez ostrzeżenia. Zamarłem
zdezorientowany. Gdy nic się nie stało, Lux znów ślicznie zmarszczyła brwi.
- Nie zraniła cię?
- spytała sama siebie
-
Nie, panienko – odpowiedziałem zdziwiony.
-
To znaczy, że masz magiczną moc.
-
Tak. - Odparłem bardzo niegrzecznie, więc spuściłem głowę*.
Lux, o dziwo, nie wyglądała na zagniewaną. Wciąż była zdziwiona.
-
Kim jesteś? - spytała, mrużąc oczy, jakby chciała
przeszyć moją duszę na wylot.
- Jestem
Caligo.
- A
coś poza tym? Skąd pochodzisz?
- Popełniłem
niewybaczalne przestępstwo i ewakuowałem się z rodzinnych progów.
Nie chce przemawiać na ten krępujący temat, panienko…- Czułem,
że mogę jej zaufać, ale mimo wszystko wolałem uniknąć rozmowy o
swoim pochodzeniu.
-
Jesteś arystokratą?
-
Można by tak rzec. Lepiej będzie, jeśli moje losy pozostaną dla
delikatnej duszy panienki nieznane. - Odruchowo uniosłem rękę do
blizny na policzku, a Lux, słysząc „delikatna panienka”,
prychnęła z dezaprobatą.
-
Kto ci to zrobił?
-
Mój wspaniały, cudowny, szanowny, kochany tatuś. Kocham go, muszę
kochać, ale byłem zmuszony się ewakuować, panienko Lux. -
Złapałem jej dłonie w swoje, licząc, że zrozumie. Po policzku
spłynęła mi łza, ale szybko ją otarłem. Ten koszmar się
skończył. Jeśli mam być szczery, poczucie winy zżerało mnie od
środka. Przecież mój ojciec chciał dla mnie dobrze! Dzięki niemu
byłem, kim byłem. A ja tak mu się odwdzięczam. Poczułem to
znajome uczucie guli w gardle… Nie mogę! Nie tutaj i nie przy Lux!
Jednak nie potrafiłem się powstrzymać. Po pierwszej łzie
popłynęła druga, po drugiej trzecia. Lux spojrzała na mnie
uważnie, po czym…objęła w geście, który wydawał się
przyjazny.
-
Nie powinienem się ewakuować, ale jestem tchórzem, panienko.
Jestem nikim. A teraz nie mogę powrócić w rodzinne progi, bo
dokonają na mnie czynu morderstwa. Przepraszam za zadręczanie
panienki moimi błahymi problemami, które na pewno są niczym w
porównaniu z problemami panienki, takimi jak zadania rachunkowe.
Mogę mieć do panienki prośbę? Niech panienka mnie uderzy, błagam.
Spojrzała
na mnie i pokręciła głową.
-
Nie martw się. Jakoś to będzie. A jeśli ta blizna powstała pod
jego ręką, to dobrze zrobiłeś, że uciekłeś.- Otarła mi łzę
i uśmiechnęła się promieniście.
~*~
-
Jesteś bezużyteczna! Od dziś nie będziesz już służką mej
córki! - Pani Larissa była wściekła na Katnis. Nie wiem, co owa
biedna służąca zrobiła, czym rozzłościła panią domu.
-
Caligo!- Podszedłem, licząc, że też zostanę zbesztany. – Ty
będziesz służącym Lux. Nie ukrywam, że nie tego się
spodziewałem. Dziewczyny także. Katnis otworzyła usta ze
zdziwienia, a Lux zacisnęła mocno ręce.
-
Moja skromna osoba, uniżenie padająca do stóp szanownej Pani?
-Tak.
To
było co najmniej niemożliwe, ale skoro takie są ich życzenia...
Odwróciłem się więc do nowej pani, której zielone oczy rzucały
gromy i przykląkłem.
-
Przysięgam, że będę ci służył, pani, kosztem swojej krwi i
życia, honoru i godności, dumy i pochodzenia. Że zawsze będę
trwał u twego boku i wypełnię twój każdy rozkaz, o ile nie
będzie to sprzeczne z ochroną twego życia. - Ująłem rękę Lux i
delikatnie ucałowałem. Dziewczyna przyglądała mi się dziwnie.
Nie mogłem zrozumieć wyrazu jej twarzy... Czy była zadowolona?
Może jednak zła?
W
końcu Lux ponaglona spojrzeniem matki wymamrotała ciche:
-
Dziękuję.
Wstałem
i skłoniłem się. Lux uśmiechnęła się, a po chwili… zaczęła
świecić. Cofnąłem się jak oparzony.
-
Od dziś będę twym światłem, a ty będziesz moją ciemnością.
Rozświetlę twój mrok.
Nie
wiem czemu, ale przypomniała mi się jedna rzecz, którą powtarzał
mi tata.
-
Jestem ciemnością. Nie mogę okazywać słabości.- Mruknąłem.
~*~
Misję
chronienia Lux potraktowałem bardzo poważnie. Starałem się nie
odstępować jej na krok i spełniać każdą jej zachciankę. Postanowiłem
więc przyrządzić jej śniadanko. Przygotowałem herbatę i usłyszałem
wołanie pani Larissy. Natychmiast porzuciłem przygotowywanie posiłku i
pobiegłem do niej. Gdy wróciłem do kuchni ujrzałem byłą słyszącą mojej
pani, Katnis, która trzymała w ręce jakiś proszek i chciała wsypać go
Lux do herbaty. Zareagowałem natychmiast. Skoczyłem i wyrwałem jej
sakiewkę z tajemniczą substancją. Pewnie to trucizna! Co za głupia
dziewucha! Tak próbować otruć swoją byłą panią… Schowałem sakiewkę w
kieszeń, zapamiętując, by potem ją zniszczyć.
- Zawiodłem się na
panience. Żeby próbować dokonać próby mordu przez otrucie na swojej byłej,
cudownej, najpiękniejszej pani, panience Lux, która aktualnie znajduje
się pod moją opieką? Jeśli tak sytuacje się powtórzy, będę zmuszony
powiadomić szanownego pana Marcusa, a panienka straci pracę. Może nawet i
życie. Myślę, że strata życia to idealna kara, przy tak ciężkim
przewinieniu jakim jest próba otrucia…
- Cicho…-
Przerwała mój wywód. Do niektórych to można tylko przemocą przemówić.
Zamachnąłem się, by uderzyć ją w twarz, ona już się skuliła, ale
powstrzymałem się, gdyż to w końcu ona uratowała mi życie.
- Następnym
razem nie będę kierował się łaską i osobistymi pobudkami - wysyczałem i
oddaliłem się. Po drodze do pokoju Lux wyjąłem sakiewkę i spopieliłem w
dłoni razem z zawartością przy użyciu odrobiny magii…
*Uprzedzamy
pytania i zarzucenia nielogiczności – to narracja pierwszoosobowa,
więc rozdział jest pisany z punktu widzenia Caligo. Dla niego
odpowiadanie pojedynczymi słowami, jakkolwiek praktyczne, jest
niegrzeczne. Dlatego stwierdzenie „odpowiedziałem niegrzecznie”
nie jest świadectwem naszej głupoty, nielogiczności czy też
błędem. To celowe.
Za dwa tygodnie nadejdzie niezwykle przełomowy i BARDZO ważny rozdział szósty.
Zapowiedź rozdziału szóstego (Filio):
"Lśniłam. Lśniłam tak mocno, jak nigdy dotąd wraz z
całym pomieszczeniem. Zniknęło dosłownie wszystko, a sala balowa
zamieniła się w jedną, wielką białą łąkę. Nawet sufit zastąpiła iluzja nieba."
Caligo ma niezłe problemy psychiczne. Od razu widać, że jego postać wykreowała Myksa, bo znam nie wielu osób, które umiałyby wymyślić coś takiego. Co do tej przepowiedni, to radzie demonów brakuje wyobraźni! Przecież w zagadkach chodzi o dwuznaczności i niejasności. Jeżeli tego nie rozumieją, to zgadzam się z dżinem.
OdpowiedzUsuńCzekam z zniecierpliwieniem na rozdział szósty! :-D
Pozdrawiam,
magiap :-D
Tak, mój znak firmowy to choroby psychiczne o bohaterów ;) No cóż, demony raczej to mądrych i kreatywnych istot nie należą. Rozdział szósty za dwa tyg, jak zwykle
UsuńPozdrawiam
Myksa
PS Filio, przykro mi, ale zalogowanie się tu jest ponad moje możliwości.
Na początku powiem, że mam słabość do ogona Caligo. xd Nie wiem, to jest takie urzekające, że jego najsłabszym punktem fizycznym jest ogon. Jak Katnis mogła nie widzieć, że depcze po jego ogonku? Przykre :d
OdpowiedzUsuńA skoro jestem przy Katnis... Jej osoba mnie... fascynuje. I to bardzo delikatnie powiedziawszy. Jest od samego początku owiana nutką tajemnicy, a to przyciąga mnie do jej osoby jak magnes. Oczywiście, nie jest jedyną osobą spowitą w tajemnicy, jednak ma w sobie coś, co sprawia, że chciałabym przeczytać na jej temat więcej.
Co do Krainy Demonów - całkiem ładne oddanie niezorganizowania i podążania za pierwszymi emocjami w takich grupach, które składają się z osób wybuchowych, chcących dla siebie jak najlepiej i gotowych, by osiągnąć swój cel za każdą cenę. Bardzo ładnie to zostało pokazane. Początkowo udająca obojętność Passus, gdy słyszy, że jej korona jest zagrożona, wybucha najgłośniejszym krzykiem. Tak właśnie się dzieje.
Przepowiednia jest świetna. Nie banalna, ale też nie za bardzo patetyczna. Jest taka, jaka przepowiednia w sumie powinna być. Coś nam mówi, ale jak nie znamy kontekstu, bez zastanowienia się nad nią, nic nam nie da. Wyciągniemy złe wnioski i przede wszystkim pochopne tak jak zrobił to Dolor. A powinni posłuchać Dżina. Oj, powinni. Mądrość, można powiedzieć, emanuje od jego osoby.
Zaproszę chyba Caligo do siebie, żeby mi matematykę pomógł zrobić, skoro taki zdolniacha. A kontynuując swoje myśli, scena, kiedy Ciemność płacze w ramionach Światła, jest piękna. Ma w sobie taki urok. I to pokazanie, że dla Caligo ucieczka nie była pierwszą, lepszą decyzją. Naprawdę trzyma klimat.
No i wreszcie ten przeklęty proszek. Moja teoria jest taka... a nie, nie powiem :) Powiem tylko, że mam pewną teorię, zobaczymy, czy się sprawdzi. Jak już się wyjaśni o co chodziło, ja się przyznam do swoich koncepcji :D
Na koniec przyczepię się, a co :) W pewnym momencie (nawet dodałaś odnośnik) tłumaczysz, że niegrzeczna odpowiedź dla Caligo to odpowiedzenie jednym słowem. A w tym pragmencie:
- Oczywiście. - Skłoniłem się - odpowiada jednym słowem, które znaczy tyle co "tak" za które sam siebie zganił.
Wychowałem się, cierpiąc. - Wychowałem się cierpiąc. Słowo "cierpiąc" w tym fragmencie uznałabym raczej za przymiotnik określający czasownik, czyli określający wychowanie Caligo.
Chyba na tyle, jeżeli chodzi o ten rozdział. Bardzo przyjemnie jest wiedzieć, kiedy przeczytam następny rozdział. Ja wychodzę z założenia, że każdy rozdział jest na swój sposób ważny, bo takich, które nic nie wnoszą, zero, null, nie publikuje się. Ale skoro będzie bardzo, bardzo ważny, to tym bardziej nie mogę się doczekać ;>
Ojacie... Bardzo mi miło na takie komentarze. Nawet nie wierz jak pobudzają do pisania :D Wezmę sobie twą opinie na temat każdej ze scen do serca. I wiesz co? Też ma słabość do ogoniastych postaci XD Bardzo dziękuję i pozdrawiam
UsuńMyksa
bardzo podobał mi się ten rozdział :) Caligo jest genialny. bardzo, bardzo go polubiłam. może to przez ten jego słaby punkt? ta scena w której Katnis go nadepnęła była bardzo... pozytywna? nie wiem czy to dobre słowo. No i ta przepowiednia mnie zaintrygowała. genialnie ją wymyśliłaś!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny post z utęsknieniem :)
Dziękuję, miło mi :) Cieszę się że polubiłaś Caligo. Kolejny rozdział już niebawem
Usuńpozdrawiam
Myksa
Czyli to był jednak Caligo. Ciekawe jak drogi Światła i Ciemności krzyżują się. I ta przepowiednia... Dolor może i mieć poparcie Demonów, jednak to zwykła głupota. Ten dżinn na pewno wiedział więcej. Swoją drogą, naprawdę dobra przepowiednia. Świetny styl, kapitalnie to opisałaś. Miała taki... smaczek. :) Ach, i Katniss, która dosypuje coś Lux? Oj, dzieje się... Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń[lithium-shadow]
Dziękuje :D Milo mi. Dolor jest dosyć potężny, ale jak to demon porywczy. On i jego siostra odegrają jeszcze w tej historii swoją rolę;) Tak jak i Katniss.
UsuńPozdrawiam
Myksa
To opowiadanie jest świetne, strasznie mi się podoba. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńSprytnie przeplatasz elementy śmieszne i te wyniosłe, poważne za co wielki podziw w twoją stronę :D
Cudnie przedstawiłaś tą Krainę Demonów. Ta chaotyczność i gniew - całkiem realistyczne.
Przepowiednia też mi się podobała. Pozostawia wiele niejasności, ale to jest właśnie w niej najfajniejsze.
Strasznie, strasznie, podobała mi się rozmowa Caligo z Lux. Miała w sobie to coś ;)
Jednak niektóre wypowiedzi Caligo są komiczne ;D To jego wychowanie, które widoczne jest w każdym słowie... Ogólnie uwielbiam jego postać. Jest chyba moją ulubioną :)
No to czekam na kolejny rozdział, a tym czasem zapraszam na swój nowy blog
http://kwiat-smierci.blogspot.com/
Może ci się spodoba :)
[szafirowa-noc]
Dziękuję :D Taka jest moja idea, łączyć dramatyzm z humorem. Cieszę się, że się podobało i pozdrawiam
UsuńMyksa
Świetny rozdział! Narracja Caligo jest inna... Patrzenie z perspektywy kogoś takiego jak on jest... intrygujące :) Czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKamelia
Dziękuję. Kreując Caligo staram się by był właśnie inny, nie typowy...
UsuńPozdrawiam
Myksa
No i co ja mogę powiedzieć? Caligo to postać tak oryginalna i nietypowa, że to po prostu cudne. Uwielbiam takie persony, gdyż wprowadzają do opowiadania wątek tajemnicy. No i przepowiednia... Po prostu to opowiadanie jest jednym z lepszych, które do tej pory czytałam. Ładnie wykreowana rzeczywistość i przede wszystkim oryginalnie. Wkładacie sporo pracy w tło wydarzeń, co mi się podoba. Wysokiej klasy fantastyka, ot co;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Miło mi, i myślę że Filio też. Cieszymy się, że podoba Ci się nasze opowiadanie i uważasz je za dobre. Pozdrawiam
UsuńMyksa
Podoba mi się postać Caligo, jest taki pozytywny i ubarwia to opowiadanie. Przy nim nie można się nudzić. Ach, i jeszcze ten ogonek :] Aż przypomniał mi się Gokuś z Dragon Balla, on też miał z nim problem.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, o czym dokładnie mówiła przepowiednia, zapewne miała jakieś drugie dno, jak to zazwyczaj bywa w takich przypadkach. Szkoda, że demony nie pozwoliły dojść dżinowi do głosu, tylko wymyśliły sobie własną interpretacje. Zapewne nie mającą wiele wspólnego, z rzeczywistym stanem rzeczy.
I dlaczego rozdział skończył się w takim momencie? "Zawartość" przesyłki może i się wyjaśniła, ale jej zastosowanie nadal pozostaje tajemnicą, dlatego z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cieszę się, że podoba Ci się Caligo. Tak jak już pisałam mam słabość to ogonów ;) No cóż, przepowiednia jest bardzo pogmatwana, to mogę zdradzić. Ciąg dalszy nastąpi niebawem, tym razem z perspektywy Lux ;)
UsuńPozdrawiam
Myksa
Świetny rodzia! T aprzepowiednia jest barzdo tajemnicza. Spodziewam się szybkiej akcji wnajbliższym czasie, mam rację?
OdpowiedzUsuńNa [lithium-shadow] ukazał się nowy rozdział. Zapraszam serdecznie i pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na kontynuuacje opowiadań, które doskonale już znasz! Zmieniły się tylko adresy i tak:
OdpowiedzUsuńlilaevans --> http://lila-evans.blogspot.com/
cora-ciemnosci --> http://cora-ciemnosci.blogspot.com/
slodko-gorzka-prawda --> http://teddy-lupin.blogspot.com/
Pojawiły się tam już najnowsze rozdziały! Pozdrawiam ;*
Wreszcie tu dotarłam. Caligo podoba mi się coraz bardziej. Te niektóre z jego wypowiedzi są wręcz komiczne (wiem, to sprawa wychowania), ale bynajmniej nie jest nudnym bohaterem.
OdpowiedzUsuńPrzepowiednia opisana genialna. Zastanawia mnie tylko, czy interpretacja demonów była słuszna? No, ale tego z pewnością się dowiemy.
No i ta paczka, której przeznaczenie nie jest do końca znane. Cóż..pozostaje mi czekać na przełomowy rozdział, albo i jeszcze dłużej (żart).:D
Pozdrawiam!
Cieszę się że rozdział i bohater
UsuńCi się podobają, jest mi niezmiernie miło :D Tak jest, pożyjecie, zobaczycie ;) My nic nie zdradzimy przed czasem ;)
Hej :). Wybaczcie, ze komentuję dopiero teraz, ale przez ten ostatni tydzień miałam strasznie dużo pracy i nauki ;/ .
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie, rozdział jak najbardziej mi się podoba. A narracja z perspektywy Caligo jest bardzo ciekawa, zwłaszcza jeśli chodzi o sposób w jaki on się wyraża. Zresztą, czemu się dziwię, skoro on został wychowany w innych czasach i nieco inaczej nić Lux.
Niemniej jednak najbardziej zaintrygowała mnie ta Rada Demonów, a już w szczególności przepowiednia, która na pewno ma jakieś drugie dno. No i jeszcze ten dżin, on chyba wie coś więcej, a przynajmniej domyśla się, więc według mnie, demony źle zrobił, ze go nie posłuchały. Zapewne niedługo przyjdzie im za to przypłacić.
No i końcówka... Co teraz stanie się z Lux, skoro nie wypiła ten wywaru, którego wypić miała?
Chociaż pewne rzeczy już się wyjaśnił, wciąż pojawiają się pytania, tajemnice ...
Pozdrawiam, Silvy! ;)
Nic się nie stało :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że uważasz moją narracje za ciekawą, staram się by taka była ;) Jeśli chodzi o przepowiednie to zanim wszystko się wyjaśni to jeszcze bardzo długa droga ;)
Pozdrawiam
W końcu dotarłam... I muszę przyznać, że akcja zaczyna się rozkręcać z rozdziału na rozdział. :) Cieszę się, że Lux i Caligo są już blisko siebie, ale ciekawi mnie, o co chodziło z tym proszkiem w herbacie. Szkoda tylko, że Caligo nie da sobie nic wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na kolejny rozdział.
PS. Teraz jestem tu: http://ryzyko-porazki.blogspot.com/