Marcus
siedział spokojnie w fotelu. Podobnie jak jego żona i córka. Caligo
właśnie zamiatał, nucąc pod nosem jakąś wesołą piosenkę.
Nagle
do pokoju wbiegł inny sługa i obwieścił, że znowu przybyli jacyś
goście, którzy prawdopodobnie są magami i proszą o przenocowanie. Marcus
westchnął głośno, ale skinął głową na znak potwierdzenia. Nie wypadało
odmówić gościny, prawda?
Do
pomieszczenia weszły dwie brunetki. Na twarzy wyższej, odzianej na
czarno brunetki widniał szeroki uśmiech. W brązowych oczach czaiły się
iskierki podekscytowania. Proste włosy sięgały podbródka, a rysy twarzy
przybyłej odznaczały się lekką dziecinnością. Była też bardzo szczupła. W
ręku trzymała gładki, czarny, elegancki kostur, który gładziła z
lubością*.
Drugą
z dziewczyn, dużo niższą od swej towarzyszki, cechował spokój. Jej
piwne oczy błądziły po pomieszczeniu, studiując każdy detal.
Rozpuszczone, sięgające ramion, brązowe włosy opadały swobodnie na
plecy. Na twarzy błądził cień uśmiechu.
-
Witam, zwą mnie Filio – zaczęła druga – to jest Myksa. -
Wskazała podbródkiem na brunetkę, która ciągle chichrała się pod nosem.
Markus zaczął zastanawiać się, co ją tak bawi.
Po
krótkim przywitaniu się, wymianie uprzejmości i uśmiechów, cała piątka
zasiadła do kolacji. Służący wniósł pierwsze danie, więc zaczęli w
spokoju jeść. Prawie.
-
Macie tu dziwną muzykę – stwierdziła Myksa, machając widelcem w
powietrzu. Nie spotkawszy się z gorącym poparciem, więc zwróciła się do
Filio:
-Prawda?
Dziewczyna przytaknęła, uśmiechając się pod nosem.
-
My słuchamy zupełnie innej – ciągnęła Myksa. - Najbardziej lubimy metal
symfoniczny, czyli połączenie muzyki klasycznej, opery, chóru z bardzo
mocnym brzemieniem gitar elektrycznych, perkusji i czasem growlem,
mówiąc w skrócie. Nie wiem, czy państwo kojarzycie takie zespoły jak
Nightwish, Epica, Within Tempation czy Xandria?
Rodzina spojrzała na nią zdezorientowana.
- Nie, trudno. Słuchamy także soundtracków do anime i nieco jrock'a.
- Ty słuchasz – odezwała się w końcu Filio. - Ja za nią lekko mówiąc nie przepadam.
-
No, więc ja preferuję, jak wspomniałam, japońskie piosenki, a Filio
okazjonalnie rap, nieco muzyki filmowej i innych gatunków metalu. Często
towarzyszą nam dźwięki muzyki celtyckiej oraz rock'a.
- Cóż, u nas te gatunki są nieznane – zaczął niepewnie Markus. - Kojarzę tylko muzykę celtycką. Obecny król naszego państwa....
-
Ah! - Myksa klasnęła w dłonie. - Jaka szkoda, że nie znacie anime! -
wykrzyknęła, przy okazji opluwając Lux. Dziewczyna powycierała twarz
chusteczką, ale w jej oczach czaiło się rozbawianie zamiast złości.
Filio
skrzywiła się delikatnie dźwięk tego słowa, ale podziękowała w duchu, że nie
zeszli na tematy polityczne. Niezbyt była tym zainteresowana, zresztą
jak jej towarzyszka.
- Anime jest takie wspaniałe!
-
A czytacie państwo książki? - przerwała jej ponownie Filio, zanim
zaczęłaby streszczać fabułę jej ukochanego Kuroshitsuji. Filio także przepadała za tym anime, na razie jedynym jej ulubionym, ale wolała inny temat rozmów. Dziewczyna
zdecydowanie lubiła czytać, podobnie jak Myksa. Obydwie pisały swoje
własne opowiadania, a pierwsza z nich pokusiła się nawet na skrobanie
recenzji.
- Owszem. - Twarz Markusa niczego nie wyrażała. - Najczęściej grube tomiska o starożytnych zaklęciach.
- My preferujemy fantastykę – wpadła mu w słowo Myksa. Ubóstwiam powieści Ricka Riordana, a także J.K. Rowling.
- Ja za to zaczytuję się w książkach Carlosa Ruiza Zafona – powiedziała Filio, wyczuwając moment, kiedy Myksa łapała oddech.
- A zna pan może "Gone"? Razem z Filio uważamy, że to bardzo dobra seria. Ośmielę się nawet stwierdzić, że to moja ulubiona. Bo Filio obecnie najbardziej lubi "Kroniki rodu Kane".
- Niestety nie – odpowiedział cicho Markus, któremu powoli zaczynało kręcić się w głowie. Lux chichotała pod nosem.
Kolacja powoli dobiegała końca. Służący wniósł na srebrnej tacy deser. Na jego widok oczy Myksy zalśniły radośnie.
-
Lody czekoladowe! - wykrzyknęła swawolnie, a Filio uśmiechnęła się pod
nosem. - Wspominałam, że lubię czekoladę w każdej postaci? - zwróciła
się do Markusa, a ten pokręcił przecząco głową.
- Jeszcze nie...
Srebrne kielichy zostały postawione na stole, a Myksa z uśmiechem wymalowanym na twarzy wzięła w dłoń lśniącą, długą łyżkę.
-
Wracając do naszej rozmowy o książkach – zaczęła, wsadzając sobie do
buzi pokaźną porcję bitej śmietany. - To zawsze chciałam zostać pisarką.
Markus nie nazwałby tego, co teraz się działo "rozmową". Był to raczej bardzo entuzjastyczny monolog śmiałej Myksy.
- Filio, też chciałabyś zostać pisarką? - wtrąciła nieśmiało żona pana domu.
- Nie, będę lekarzem. - Stwierdzenie to nie zniosło sprzeciwu. - Albo chemikiem – dokończyła Filio, patrząc w dal.
Rozmowa, a raczej monolog Myksy, ciągnął się jeszcze przez kilka minut, po czym wszyscy rozeszli się do pokojów.
*Aluzja do smartphone'a, z którym się nigdy nie roztaję - Myksa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz