Aktualności

Za część o Caligo odpowiedzialna jest Myksa, a Filio za Lux.

Onet wykończył Filio, tak więc po długiej debacie postanowiłyśmy się przenieść.

Na podstronie "O blogu" można znaleźć opis magii, istot magicznych, świata i społeczeństwa, a także MAPKĘ KRAINY.

Na podstronie "Spis treści" można znaleźć streszczenia.

Jak widać, nagle zniknęłyśmy. Rozdziału, mimo że jest gotowy, nie ma już od miesiąca! Zaległości Filio urosły do gigantycznych rozmiarów. Przepraszamy (szczególnie Filio) za tę nieobecność.

piątek, 11 maja 2012

4. Blask

Jak widać, przeniosłyśmy się z Onetu na Blogspot. Filio, która zajmuje się blogiem, miała już serdecznie dość ciągłych zawieszeń, niemożności dodania komentarzy, notki, zmiany szablonu, poprawy czegokolwiek i nawet wejścia na bloga. Podziękuje, może innym razem.
Z tego powodu rozdział czwarty pojawia się już na nowym portalu. Zaznaczamy, że jeśli ktoś nie ma tu konta, to MOŻE dodawać komentarze jako Anonim.
Jak Lux wykaraska się z zaistniałej sytuacji?
Kim jest tak na prawdę Katniss? 
Zapraszamy do czytania :)

Rozdział 4
"Blask"


Wstrzymałam oddech, naciągnęłam dokładniej kaptur na głowę i schroniłam się w cieniu.
- Nic się panience nie stało? - usłyszałam za swoimi plecami. - Czemu się panienka błyszczy?
Spojrzałam na swoją dłoń i ze zgrozą stwierdziłam, że otacza ją jasna poświata. Co się stało? Przecież opanowałam niekontrolowane świecenie się już w wieku sześciu lat. Dawno mi się nie zdarzyło nagle zapłonąć białym blaskiem.
Stanęło mi serce. Jakby tu uciec? - zastanawiałam się gorączkowo, żałując, że nie umiem się teleportować. Osoby w moim wieku raczej posiadały tę jakże przydatną umiejętność, która niestety wykraczała poza moje zdolności.
Światło zamiast blednąć, przybierało na sile. Przeklęłam w duchu swoją bezmyślność. Nie tracąc chwili, założyłam na twarz maskę – o ironio, białą. Nie mogłam zostać rozpoznana. Nawet nie chciałam myśleć, jakby to się skończyło. I tak dużo ryzykowałam, chodząc na bale maskowe do wioski, ale niestety nie potrafiłam się temu oprzeć. Obecność arystokratki na wieśniaczych zabawach to kompromitacja w pełnej krasie. Wstyd dla rodziny przynajmniej cztery pokolenia do przodu, jeśli nie więcej. Samotna córka maga, spacerująca w nocy po ulicach! Już byłam martwa.
Odwróciłam się na pięcie, wnosząc wysoko ręce. Odrzuciłam głowę do tyłu, wydając z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk. Strażnik cofnął się zdezorientowany.
Wyciągnęłam zamaszyście dłoń do przodu, naprężając wszystkie mięśnie. Miałam nadzieję, że na mojej szyi zaroi się od żył. Powinno to robić duże wrażenie na prostym człowieku.
- Strzeż się ciemności! - wykrzyknęłam to, co mi ślina na język przyniosła.
Mężczyzna popatrzył się na mnie dziwnie. Zignorowałam jego niezbyt mądrą minę i dalej kontynuowałam swoje przedstawienie. Zastanawiałam się jednocześnie, czy uda mi się umknąć tak, jak wcześniej zrobił to złodziejaszek.
Nie, to głupie” – powiedziałam do siebie w myślach.
- Światło doprowadzi cię do...eee...do zwycięstwa! - Ponownie wyrzuciłam ręce do góry, lekko się chwiejąc. Czy wyglądałam dostatecznie szaleńczo? Wzięłam głęboki wdech.
- Ciemność cię znisz... - Strażnik zakrył mi usta, a ja zakrztusiłam się zapachem jego rękawicy. Był, lekko mówiąc, nieprzyjemny.
- Cicho bądź, bo zwracasz na siebie uwagę – szepnął mi do ucha. - Lux – dokończył, uśmiechając się perfidnie.
Przełknęłam ślinę. Przed wyjściami do wioski mogłam pomyśleć o spisaniu testamentu. Nie chciałabym zobaczyć miny mojego ojca, gdy ten oto obywatel doprowadzi mnie przed jego oblicze. Raczej nie dożyłabym jutrzejszego dnia. Prawdopodobnie na własnej skórze poczułabym działanie zaklęcia rzuconego przez maga ciemności wysokiej klasy.
- Lux? Tak, światło, światło cię ocali – powiedziałam już nieco ciszej, gdy mnie puścił. Postanowiłam udawać głupią.
Ponownie wygięłam się w dziwnej pozie i spojrzałam na mężczyznę. Wydawał się być bardzo rozbawiony. W jego brązowych oczach tańczyły radosne ogniki, a jedna brew unosiła się w pytającym geście.
- Masz kiepski talent aktorski – stwierdził w końcu. - To dziwne. Córka tak potężnego maga i arystokraty powinna być wybitnie uzdolniona we wszystkich dziedzinach. - Położył szczególny nacisk na słowo „arystokraty”.
Sapnęłam wściekle.
- Nie jestem córką żadnego maga, głupcze! - warknęłam, biorąc się pod boki.
- Owszem, jesteś. Dlaczego masz na imię „Lux”? Bo się błyszczysz. W całej wiosce krążą legendy o twojej umiejętności.
Gdybym posiadała przynajmniej przeciętne umiejętności, poraziłabym tego strażnika jakąś wymyślną klątwą, która powoduje luki w pamięci. Niestety tego też nie umiałam. Generalnie nie potrafiłam wyczarować zupełnie nic.
- Nawet gdybym była Lux, to co ci daje taka informacja? - spytałam, siląc się na buńczuczny ton. Wyszło trochę zbyt piskliwie.
- Poszedłbym do twojego ojca, a potem urozmaicił życie mieszkańców naszego państwa prawdopodobnie najgorętszą informacją tego roku – odpowiedział dumny z siebie. Uśmiechał się przy tym głupkowato.
Spojrzałam na niego zrezygnowana. I co teraz? Miałam się rozpłakać? Błagać o łaskę? Próbować uciec?
Strażnik, jakby czytając w myślach, złapał mnie za rękę. Na pewno nie zdołałabym mu się wyrwać.
- Nigdzie nie uciekniesz. Tak sobie myślę: może twój ojciec słono mi zapłaci, żebym nie rozprzestrzeniał tej przykrej informacji? - spytał, a ja zaśmiałam się w duchu. Oczywiście, że zapłaci, ale zaklęciem. Ewentualnie srebrnym nożem wbitym w serce. A potem z radością pozbędzie się także swojej wyrodnej córki.
Nie odpowiedziałam, więc ciągnął dalej:
- Mam na imię Armand. - Skłonił się lekko. - Jesteś bardzo ładna. - Omiótł wzrokiem moją sylwetkę. - W prawdzie nosisz maskę, ale całkiem nieźle się prezentujesz.
Zastanawiałam się, czy złamię sobie nadgarstek, jeśli go uderzę. Biorąc pod uwagę grubość hełmu, który osłaniał mu nos i poliki, prawdopodobnie tak.
- A ja szukam dziewczyny, z którą mógłbym pokazać się na dzisiejszym balu maskowym. – Przerwał, oczekując mojej reakcji. - Skończyłem już służbę – dodał.
Dużo mnie kosztowało powstrzymanie parsknięcia śmiechem. Taka reakcja nie byłaby wskazana. Właściwie nie miałam wyjścia, musiałam się zgodzić.
- Też się wybieram na ten bal – powiedziałam, a on uśmiechnął jeszcze szerzej. Przypominał dziecko, które dostało wielkiego, upragnionego lizaka. Miło.
- Jaką mam gwarancję, że mnie nie zdradzisz i nikt nie poprosi o zdjęcie maski? - spytałam, nerwowo zagryzając wargę.
Chłop wypiął dumnie pierś.
- Słowo honoru żołnierza! - powiedział gromkim głosem. Znów powstrzymałam śmiech, siląc się tylko na pokiwanie głową.
- Naprawdę niczego nie powiem, przysięgam. Nie należę do takich osób. Gdy ktoś poprosi cię o ściągnięcie maski, to osobiście mu odmówię, a jeśli będzie się stawiał, to przyłożę. - To powiedziawszy napiął mięśnie. Trzeba było mu przyznać, że miał co prezentować.
- W takim razie chodźmy. – Nie tracąc czasu, złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb wioski. Lekko zaniepokojona nabrałam głęboko powietrza. Znajdowałam się w wyjątkowo marnej sytuacji.
Po drodze do jego domu (musiał się przebrać) zaczął opowiadać mi o swoich bliskich. Dowiedziałam się, że jestem jego narzeczoną, która pochodzi z zagranicy. Poza tym posiadam duży posag, a w mojej rodzinie rodzą się same bliźnięta, co z jakiś powodów należało do istotnych informacji. Nie zapamiętałam nawet połowy skomplikowanych imion członków jego familii.
Nie chcę opisywać wrażeń, jakich dostarczyła mi wizyta w jego mieszkaniu. Było to wystarczająco przerażające i wspaniałe zarazem. Szum, gwar, śmiechy, krzyki, przekomarzanie się - nie to, co panuje na co dzień u mnie w domu. Może dlatego rozbolała mnie głowa.
Już po pięciu minutach nie potrafiłam powiedzieć, kto jest siostrą, matką, bratem, kuzynem czy ciotką. W całym tym zgiełku nie przywitał się ze mną chyba tylko ojciec. Może go nie zauważyłam?
Razem ruszyliśmy w kierunku karczmy gdzie, jak się dowiedziałam, czekało jeszcze kilkoro wujków, sióstr czy bratanków. Po kilku minutach wędrówki między niskimi, drewnianymi domkami dotarliśmy do budynku większego i znacznie bogatszego.
Karczma królowała nad całą miejscowością jako jedyna trzypiętrowa budowla. Potężne, grube drzwi oświetlała oliwna, chwiejąca się na wietrze lampka. Na szyldzie ktoś wymalował niechlujnie czerwoną farbą napis „Karczma pod Białym Lisem.”
Armand nacisnął metalową klamkę, a ja wstrzymałam oddech. Zaatakował mnie moc barw oraz dźwięków. Zamrugałam kilkukrotnie, po czym weszłam do dusznego pomieszczenia.
Cztery dębowe stoły, na co dzień dumnie stojące w centralnej części sali, przesunięto pod ściany, żeby zrobić miejsce dla tańczących. Naprzeciw wejścia, tuż przy murze, trwał bar, za którym normalnie tkwił karczmarz. Tym razem gospodarz bawił się z innymi, czasem podając piwo z ogromnych beczek umiejscowionych na zapleczu.
Na blacie baru postawiono mały, słabej jakości obrazek obficie przysłonięty kwiatami. Była to to podobizna Certe - bogini urodzaju. Mało o niej wiedziałam, bo należała do bogów chłopskich. Każda warstwa społeczna posiadała własnych opiekunów i tylko im oddawała cześć. Kolejny mądry, arystokratyczny pomysł. Nawet bóstw nie możemy mieć wspólnych.
Bal maskowy to święto na cześć obfitych plonów. Obchodzi się go co tydzień podczas okresu zbiorów, a takowy zaczął się całkiem niedawno. Każdy przyodziewa wtedy odpowiednią suknię i maskę. Stój dostałam w prezencie od Katniss, bo magowie do takich nawet się nie zbliżają.
Zebrała się tu prawie cała wioska. Ludzie, w większości lekko podpici, tańczyli w rytm wesołej muzyki. Dochodziła z balustrady, po której hasał zwinny, grający na flecie, wysoki blondyn. Na jego polikach zakwitł rumieniec, a niebieskie oczy błyszczały radośnie. Zwracał na siebie dużą uwagę, bo co chwilę wyrzucał nogi do przodu, wyginał się i podskakiwał, nie tracąc przy tym równowagi.
W kącie schował się rozczochrany rudzielec z gitarą, a na jednym ze stołów balansował chudy, piegowaty skrzypek. Jakiś starzec pochylał się nad bębnami. Jego mizerne, pomarszczone dłonie poruszały się z młodzieńczą werwą. Muzyk przybrał obojętną minę, a jego czarne oczy niczego nie wyrażały. Obok starca podskakiwała mała, kruczowłosa dziewczynka.
W powietrzu unosił się duszący zapach starego drewna, potu, wilgoci i alkoholu. Ludzie zachowywali się nad wyraz swawolnie. Nie ograniczały ich sztywne zasady, surowe kodeksy czy pretensjonalni, wiecznie znudzeni sąsiedzi. Postacie zewsząd otaczało bezgraniczne wręcz szczęście.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu przyjaciółki, ale w kłębowisku kolorów nie mogłam jej dostrzec. Poczułam niepokój w sercu, który jednak szybko minął na widok tylu roześmianych twarzy.
Ludzie zaczęli tańczyć w kole. Armand pociągnął mnie ze sobą, wciągając w wir ciał. Zupełnie straciłam rachubę czasu. Bawiłam się znakomicie, jak to bywa na takich zabawach, skrzętnie pilnując tego, czy nie przekrzywiła mi się maska.
W końcu zadyszałam się zupełnie. Puściłam rękę strażnika, a on spojrzał na mnie pytająco. Dopiero teraz zauważyłam, że nie był wcale taki brzydki, jak mi się wydawało. Miał kwadratową szczękę, duże, brązowe oczy i włosy w tym samym kolorze, które kręciły się na końcach. Potężną sylwetkę i mięśnie podkreślał obcisły krój koszuli.
- Jestem zmęczona! - krzyknęłam, usiłując przebić się przez piskliwe dźwięki fletu.
Jego twarz rozpromienił uśmiech od ucha do ucha.
- Chodź, przedstawię cię rodzinie. - Złapał mnie za rękę, a ja stłumiłam skrzywienie. Kolejne imiona i twarze, które zapewne po dwóch dniach znikną z mojej pamięci.
Nagle w tłumie ujrzałam Katniss. Nosiła swoje charakterystyczne, imitujące elfa nakrycie twarzy. Nie wyglądała na zdziwioną, gdy zobaczyła, jak ciągnie mnie za rękę dwa razy większy, obcy mężczyzna. Pomachała do mnie delikatnie, wskazując głową wyjście. Skinęłam na znak, że zrozumiałam.
- Armandzie...- zaczęłam, modląc się w duchu o honor i prawość strażnika. Miałam nadzieję, że dotrzyma słowa, a ja już więcej nie będę musiała udawać jego narzeczonej. Nie wiedziałam też, jak zamierza wytłumaczyć rodzinie nagłe zniknięcie swojej wybranki.
- Tak?
- Chyba muszę już iść. Rozumiesz, mogą...
- Nie tłumacz się, nie jestem głupcem – przerwał mi, zatrzymując się. - Nikomu nic nie powiem, zgodnie z obietnicą – dodał. Skinęłam głową.
- Dziękuję – powiedziałam, nie wiedząc, czy powinnam to robić. Uznałam jednak, że nic mnie się nie stanie, gdy wypowiem to słowo, a przy tym nie podrażnię mężczyzny.
Nagle Armand przyciągnął mnie do siebie. Poczułam na karku jego oddech, a jego policzek musnął mój.
- Mam nadzieję, że nie przepłacę tego życiem – szepnął.
Pokiwałam przecząco głową. Myślał, że należę do tych mściwych panienek i po powrocie do domu zmyślę jakąś historyjkę, na podstawie której mógłby zostać aresztowany? Może to dobry pomysł, ale nie zamierzałam z niego skorzystać.
- Żegnaj – powiedział, całując mnie delikatnie w policzek po czym odwrócił się i zniknął w tłumie. Czułam, że jeszcze go spotkam, ale odsunęłam od siebie tę myśl.
Podeszłam do Katniss, czekając na naganę. Ona jednak nie skomentowała mojego zachowania. Z daleka wydawała się spokojna. Gdy jednak zbliżyłam się do niej, zauważyłam, że niespokojnie gniecie kawałek sukni, rozgląda się podejrzliwie i marszczy brwi zaniepokojona.
- Katniss, ja... - próbowałam się tłumaczyć, myśląc, że przeze mnie się denerwuje.
- Musisz wracać do domu. Nie mogę ci towarzyszyć, bo powinnam jeszcze z kimś porozmawiać. - Jej wzrok zatrzymał się na Armandzie, który stał w towarzystwie jakiegoś chudego, acz wysokiego chłopaczka. Pił piwo, oblewając sobie przy tym koszulę, a jego towarzysz z zapałem coś opowiadał.
       - Ponownie sama? - spytałam, mając w pamięci moje spotkanie ze złodziejaszkiem. Drugi raz mogę nie mieć takiego szczęścia.
      - Wybacz, nie dam rady pójść z tobą. - Złapała mnie za ręce. - Mam nadzieję, że nie ruszysz za mną. Już znalazłaś sobie kłopoty, nie dokładaj kolejnych. - Idź – dodała, puszczając mnie. Obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę mojego niedoszłego „narzeczonego”. Chciałam zobaczyć, co zrobi i w miarę możliwości ruszyć za nią, ale w tym samym momencie wpadł na mnie jakiś rosły, upity gbur.
- Kto wchodzi mi pod nogi! - wrzasnął zaczepnie. Nie czekając na rozwój awantury, rzuciłam się ku drzwiom. Nie chciałam być w centrum wydarzeń, nawet jeśli miałabym przegapić rozmowę Katniss.
Nałożyłam kaptur na głowę, poprawiłam maskę i ruszyłam w kierunku domu. Cała sytuacja wydawała mi się bardzo dziwna. Czyżby Katniss znała Armanda? Skąd? To, że akurat on mnie spotkał, a potem poznał, nazwałabym nieszczęśliwym przypadkiem, a nie zaplanowaną akcją.
Nie zostałam napadnięta, nikt mnie nie zaczepił, więc w spokoju, boczną drogą dotarłam do rezydencji mojego ojca. Zdecydowanie odechciało mi się wycieczek na wiejskie bale. Ta mogłaby skończyć się bardzo źle.
Skrzywiłam się na myśl o tym, że już nigdy nie wezmę udział w chłopskich zabawach. Nie urodziłam się człowiekiem spokojnym, potrzebowałam trochę ruchu i wrażeń, a jedyna rozrywka arystokratki to spacer po parku wraz z przyzwoitką. Z tego powodu, pełna złudzeń, wyrywałam się się do miasteczka.
Dotarłam do pokoju, przebrałam się szybko, ukrywając starannie strój i czym prędzej położyłam się spać.
~*~

W tym samym czasie Katniss przedzierała się przez tańczący tłum. Ze względu na drobną budowę i wrodzoną zwinność szło jej całkiem nieźle. Czuła niepokój i wyrzuty sumienia, że zostawiła Lux samą sobie, ale tamta nie mogła pójść z nią. Mimo że dziewczyna bardzo chciała, zabroniono jej zdradzać tajemnicę swojego pochodzenia nawet przyjaciółce i de facto właścicielce.
Niewolnica marzyła o tym, że sprytna arystokratka sama się domyśli, jednak dziewczyna bardziej przejmowała się brakiem zdolności magicznych niż otaczającymi ją ludźmi. Nie można było jedna jej obwiniać. Nie posiadała wspaniałej rodziny.
Katniss dotarła do Armanda i spojrzała na niego nieufnie. Będzie musiała poprosić matkę, żeby go obserwowała. Niewolnica nie wierzyła w czyste intencje strażnika. Lux należała do osób raczej łatwowiernych. Magowie zamykali córki w domu, wychowując je jak księżniczki, przez co nie miały najmniejszego pojęcia o prawdziwym obliczu otaczającego ich świata. Mało istnieje osób, które tak po prostu zapomniałyby o zaistniałej sytuacji i zrezygnowały z rozpuszczenia gorącej plotki bądź możliwości ciągłego szantażu. Brunetka była tego świadoma i nie zamierzała tak szybko zapomnieć o Armandzie.
Upewniła się, czy Lux wyszła z karczmy i ominęła mężczyznę. Dziewczyna pewnie myśli teraz, że jej przyjaciółka rozmawia z postawnym strażnikiem.
Katniss wyślizgnęła na zaplecze, które wskazał jej pulchniutki, rumiany gospodarz. Rudolf wyglądem doskonale pasował do wizji stereotypowego, chytrego i grubego karczmarza.
Wyciągnęła z kufra kaptur z wyszytym złotą nicią symbolem słońca. Zmieniła także maskę, żeby nikt jej nie rozpoznał, po czym ruszyła w noc.
Czmychnęła pustymi, smutnymi uliczkami, uważnie rozglądając się wokoło. Gdy skręciła w boczną uliczkę, ktoś wyszedł jej naprzeciw. Odruchowo cofnęła się, sięgając po dokładnie schowany nóż. Przybysz jednak uniósł ręce w pojednawczym geście i odwrócił się do niej tyłem. Ujrzała symbol księżyca wyszytego srebrną nicią, ale pozostała czujna.
Nieznajomy ściągnął kaptur.
- Załóż go! - szepnęła gorączkowo, widząc jego nieludzkie rysy twarzy. - Ktoś cię zobaczy! - Rozglądnęła się niespokojnie.
Mężczyzna był nad wyraz chudy, ale ukrywały to czarne, szerokie szaty. Ciemnoniebieskie, wymyślne wzory na jego błękitnej skórze lśniły w świetle gwiazd. Przybysz wykrzywił bezzębne usta w okrutnym uśmiechu, a jego przeźroczyste tęczówki zamigotały złowrogo. Źrenice były przy tym mniejsze niż u normalnego człowieka, co dawało osobliwy widok.
Czaszkę także miał inną – nienaturalnie wąski podbródek, dwie dziury zamiast nosa, spierzchnięte, wąskie usta i nienaturalnie wielkie oczodoły. Był łysy. Katniss podziękowała w duchu po raz tysięczny w swoim życiu, że nie odziedziczyła takiej urody.
- Bardzo się boję – zakpił, ale zabrzmiało to mało przekonywająco przez jego piskliwy głos. Mówił z trudem, a prawie każde wypowiadanie słowo sprawiało mu ból. Założył z powrotem głęboki kaptur.
- Lux dotarła na miejsce cała i zdrowa?
- Tak.
Katniss poczuła, jak wielki ciężar spada jej z serca.
- Jak mogliście dopuścić do spotkania mojej pani najpierw z jakimś złodziejem, a potem tym strażnikiem? – spytała wściekle. Jej złość wzrosła jeszcze bardziej, gdy stworzenie przed nią wzruszyło lekceważąco ramionami.
- Może tak jes...
- Nie, nie jest lepiej – wpadła mu w słowo. - Poproś moją matkę, żeby obserwowała Armanda. Wiesz, co się stanie, gdy po wiosce rozejdzie się wieść o córce Markusa biegającej po chłopskich przyjęciach? Nie pomyślałeś, jaka ją może spotkać kara? Nie dotarło do ciebie też to, że już więcej byśmy się nie zobaczyli, bo na miejscu zostałabym zabita za pomoc Lux?
- Oni twierdzą, że tak lepiej – wycharczał, łapiąc się za za gardło. Chrząkną głośno, zakaszlał, a jego twarz wykrzywił grymas bólu. Katniss pokręciła tylko z dezaprobatą głową.
- Oni mówili, że nie zrozumiesz – dodała istota. Gdy księżyc schował się za chmurami, mężczyzna stał się mniej widoczny. Zabrakło blasku księżyca, więc żywił się tylko światłem bardzo odległych gwiazd.
- Daj mi to, co dla mnie masz i idź już. - Katniss podeszła do niego i przytuliła się.. Odwzajemnił ten gest, wsuwając czarny pakunek do ukrytej kieszeni w płaszczu. Pochylił się nad jej uchem
- Dodaj jej to jutro rano do posiłku. Nie zapomnij, bo źle się to skończy. - Próbował wyszeptać, lecz jego nadwyrężone struny głosowe to uniemożliwiły. Gdy ją puścił, dziewczyna rozejrzała się szybko, czy nikt nie usłyszał. Wytężyła przy tym wszystkie swoje wyostrzone zmysły.
Nie poczuła obecności żadnego człowieka, a specjalne urządzenia w wiosce wykrywały inne magiczne istoty. Wszystkie, oprócz stojącego przed nią mężczyzny. O nim nikt nie pomyślał, może dlatego, że istniał tylko w legendach.
Istota skłoniła lekko głowę na pożegnanie i zanim Katniss zdążyła mrugnąć, już jej nie było. Dziewczyna stała jeszcze chwilę, wpatrując się w niebo, po czym odwróciła się i miała odchodzić, gdy...
- Pomocy. - Usłyszała ciche wołanie, które zmroziło jej serce. Przełknęła głośno ślinę.
Ruszyła w kierunku dźwięku. W tym celu przeszła kilka kroków przed siebie, gdzie znajdował się rów, a za nim w świetle księżyca błyszczał krwawy ślad, ciągnący się prawdopodobnie od karczmy. Powoli zajrzała do wgłębienia w ziemi.
Jej oczom ukazał się poraniony, poobijany młody chłopak. Zauważyła przetartą ziemię i trawę oraz ślady na jego ubraniu. Musiał się czołgać, zanim tu dotarł, co na pewno nie trwało długo. Dlaczego go nie wyczuła? Wyglądał na człowieka.
Ile słyszał? Powinna go zabić. Nikt nie posądziłby jej o morderstwo, bo stan młodzieńca wskazywał na to, że go napadnięto. Katniss wiedziała, że to najlepsze wyjście, ale nie potrafiła się na to zdobyć. Wciąż była przecież biedną, drobną niewolnicą, która miała w sobie cząstkę duszy ludzkiej. Nie mogła tak po prostu dobić rannej istoty.
Chłopak jęknął cicho, a ona zauważyła ranę głowy. Prezentowała się dość groźnie. Istniało prawdopodobieństwo, że nic nie będzie pamiętał.
Westchnęła cicho, ubolewając nad swoim dobrym sercem. Nie nadawała się do tej pracy, była na to stanowczo za miękka i dobroduszna. „Głupia, słaba Katniss” - powiedziała do siebie. Postanowiła zataszczyć go do domu, uleczyć i wpoić jakąś historyjkę o tym, jak go niechcący znalazła. Może dostanie się do pracy?
Zabrała się do pomocy. 

Na koniec chciałabym zaprosić wszystkich na bloga przyjaciółki - KLIK 

33 komentarze:

  1. Bardzo fajnie jest was tutaj widzieć. Ja sama przeniosłam się na blospota i jest mi tu dobrze ;)
    Rozdział bardzo fajny. Dużo ładnych opisów i ciekawych opisów.
    Zaintrygowała mnie postać Armanda. Niby mógł wydać Lux, a jednak jej nie zdradził. Jednak jego zachowanie wydało mi się podejrzane...
    Z resztą sama scena z próbą teatralnych zdolności Lux kompletnie mnie rozbawiła xD
    Dobrze, że Katniss jednak nie zabiła Caligo. Szkoda by go było.
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    I zapraszam na taki do siebie
    http://moja-etiuda.blogspot.com/
    Ps. Numer g.g mam podany w zakładce o mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię Blogspot, a mówię to, bo mam ponad pół roku na nim bloga z recenzjami :) Dlatego tak wytrwale przekonywałam Myksę do przeniesienia się tu.

      Armand pojawi się w rozdziale szóstym :) I wtedy się okaże, jakie Armand miał zamiary - czy czyste, czy nie. Rozdział 6 w ogóle będzie rozdziałem długim i przełomowym.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Filio

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :). No cóż, widzę, że coraz więcej osób przenosi się na blogspot. Jeśli nie naprawią Oneta, pewno i ja się przeniosę ;/
    W każdym bądź razie, rozdział naprawdę świetnie napisany, a w dodatku tajemniczy i intrygujący. Bardzo podobało mi się to, w jakiś sposób to wszystko zostało opisane. Haha, a kiedy była scena, w której Lux "grała" dosłownie pokładałam sie ze śmiechu ;D
    Hm, nie podejrzewałabym, że Katniss nie jest tylko niewolnicą, a tu proszę! Kurde, ciekawa jestem, co się moze stać, jeśli Katniss nie doda tego czegoś Lux do śniadania...
    O, no i proszę, znalazł się i nasz złodziej :). Fajnie, bo zaczęłam go już lubić ;).
    Pozdrawiam! ;*
    [otchlan-tajemnic][czas-lowcy]

    PS - moje gg to: 34389018

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam zamiaru męczyć się z wstawianiem notek na Onecie. Miałam już tego serdecznie dość, a że Blogspot znałam, to bez problemu się przeniosłyśmy.

      To, co się stanie, bądź może się stać pokaże rozdział 6, bo, jak już pisałam, jest BARDZO przelomowy. A Katniss nie jest zwyczajna :)
      Lux niestety urodzoną aktorką nie jest, a że przerażona była, to em, wyszło jak wyszło :D
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Filio

      Usuń
  4. Fajnie, że blog został przeniesiony, bo można normalnie wejść i nie martwić się, że komentarz się nie doda.
    W tym rozdziale zaintrygowała mnie postać Armanda, dość dziwnie i nietypowo się zachowywał. Na początku nie chciał jej puścić (chociaż mógł udawać, że wierzy w jej marne próby oszukania go, jeżeli chciał dla niej dobrze), a później postanowił iść z nią na bal i przedstawić rodzinie jako swoją narzeczoną. Wydaje mi się, że Katniss może mieć rację, co do tego, że cała sytuacja jest dziwna i dobrze robi, postanawiając wysłać kogoś, by śledził Armanda.
    Zastanawiam się, co jest w tym pudełku, które dostała Katniss i dlaczego jest aż tak ważne dostarczenie go na czas.
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, można normalnie wejść i skomentować, a nie wojować 10 minut z krótką wiadomością.

      Armand, przyznam, zachowywał się dziwnie. Czy miał dobre intencje? Zobaczy się w rozdziale szóstym (tak, znów o nim mowa). Wtedy wyjaśni się to, czemu Armand od razu nie puścił Lux. W rozdział szósty będzie także odpowiedzią na pytanie: co jest w tym pudełku ważnego, że Katniss musi to dać Lux :)
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Filio

      Usuń
  5. Jeej. Jak dobrze, droga Filio, że odnalazłaś mojego bloga, przez co mogłam zajrzeć tutaj. Począwszy od ogólnych opisów magów, elfów i tak dalej, po ten rozdział czwarty, jestem zachwycona. Nie mogę tego powiedzieć inaczej, opisy są cudowne. Szczególnie w pamięci utkwiły mi opisy z pierwszego rozdziału, drugiej części. Wyjątkowo piękne dwa zdania, które w opisie dały takiej atmosfery, aż się na chwilę na nich zatrzymała. Mogę zacytować, prawda? *.* "Czemu się go bali? Przecież chciał ich tylko dotknąć." A propos Mroku i drugi, dotyczący Ciszy: "Swym podartym welonem tłumiła wspaniałe dźwięki". Od dzisiaj jestem Waszą fanką, bo chociaż owe dwa cytaty wyróżniłam, nie oznacza, że tylko tam były tak klimatyczne opisy.
    Sposób opisania historii Lux i Caligo jest płynny i dokładny. Nie ma przeskakiwania z tematu na drugi, które nie byłoby płynne. Czyta się to opowiadanie bardzo przyjemnie, inaczej nie przeczytałabym tych rozdziałów pomimo zmęczenia. A muszę przyznać, że na moment lektury odebrało mi wasze opowiadanie senność.
    Chciałam też powiedzieć, że muzyka jest wspaniała. Już na samym początku patrzyłam na podane przez was tytuły z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie odbiega swoim tempem od akcji opowiadania. Trzyma dynamizm, który tworzy akcja. I muszę to powiedzieć - ciągła akcja od samego początku się ceni i jest plusem. Opisanie wcale nie łatwego dzieciństwa jednocześnie przez obie autorki też jest na plus. Bo już trafiłam kiedyś na bloga, kiedy to jedna z dwóch prowadzących bloga osób pisała dobrze, to drugiej wypociny wręcz bolały. A tutaj tego nie ma. W chwili obecnej ciężko byłoby mi stwierdzić, czy wolę bardziej sposób przedstawienia Caligo, czy Lux. I w sumie chciałabym, by taka sytuacja utrzymała się przez całe opowiadanie :)
    Co do postaci. Lux, dzięki niebiosa, nie wyrosła na córusie tatusia, która umiera ze smutku, gdy nie ma od niego pochwały. Tak jak to było, kiedy była mała. Nie wiem. Jej silny charakter może być powodem, dlaczego ją szanuję. A Caligo uratował się, gdy uciekł jednak od ojca. Naprawdę, naprawdę, nie trawiłam tej uległości, przyjmowanie bólu bo tak ojciec chciał. Wiem, że tu chodzi o wychowanie i sposób w jaki dorastał - nie ma niczego by pozazdrościć. Jednak miałam tę cichą nadzieję, że w końcu pojawi się prawdziwy Caligo - a nie tej chłopczyk, który jest odbiciem ojca.
    Posłodziłam wam już tak bardzo, aż pewnie już zapas cukru to macie na cały rok, jak nie dwa. Może dlatego, że tak bardzo mi się spodobała wasza historia i styl pisania, nie mam nawet najmniejszej ochoty, by ostrzyć na was ostre ząbki. Dzisiaj zostawiam komentarz pełen pochwał, jednak z czasem tak dla zwykłem uszczypliwości się do czegoś przyczepię. A co, czasem lubię się bawić w szukanie dziur w całym :D
    Zapomniałabym! Wygląd bloga. Jest tu całkiem przyjemnie, dość mrocznie, jednak właśnie przyjemnie. Osobiście nie przepadam za strasznie mrocznym wyglądem bloga. Bo wtedy człowieka depresja sama w sobie łapie. Jednak cóż... moje pierwsze skojarzenie, to "oh, dementor". A to już pozostawia po sobie jakieś wrażenie ^ ^ A tak na poważnie, to może właśnie ta taka lekka, jasna mgiełka odcinająca się od tła bloga, a tła tekstu, przywodzi na myśl właśnie Lux walczącą z ciemnością.

    Jestem również wdzięczna za komentarz u mnie, oczywiście, że poinformuję o nowym rozdziale. Już niedługo go opublikuję :) Jeśli można, także chciałabym prosić o to samo - o informowanie o nowych notkach w komentarzu. W ten sposób szybciej się dowiem dzięki poczcie o komentarzu, niż w inny sposób. Z góry dziękuję.
    Pozdrawiam, czekam na więcej i życzę duuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał, dziękuję (także w imieniu Myksy) za tak długi i wyczerpujący komentarz! Na prawdę - aż się człowiekowi przyjemnie na sercu robi i chce się pisać, gdy czyta się tak długie, pozytywne wypowiedzi pod rozdziałami.

      Cieszę się, że przeczytałaś wszystkie opisy, bo trochę czasu zajęło mi pisanie ich (za jakiś czas pojawią się opisy Ater, kotowatych i syren, za które odpowiedzialna jest Myksa) i że Ci się spodobały - zarówno one, jak i nasze opowiadanie. Miło mi także słyszeć, że Caligo et Lux odbiera senność, a nie ją powoduje i że czyta się je przyjemnie nawet wtedy, gdy jest się zmęczonym :) Do tego dążymy i cieszy nas to, że na razie nasze starania dają jakiś skutek.

      Piszemy razem i, na szczęście, mamy dość podobny styl, dzięki czemu nasze rozdziały utrzymują ten sam poziom :) Może mam nieco większą tendencję do rozpisywania się niż Myksa, wiec to co ja naskrobię jest generalnie dłuższe. Dlatego dobrze jest, jeśli nie ma rozbieżności między stylem pisania autorek.

      Lux ma silny charakterek, oj ma ;) I uparta jest niezwykle, co zresztą pokażą następne rozdziały. Caligo niestety nie miał tego szczęścia jak Lux, która zaprzyjaźniła się z Katniss i właśnie dzięki niewolnikom jest taka, a nie inna.

      Też nie lubię ponurych blogów, ale wybierając szablon z Myksą doszłyśmy do wniosku, ze ten jest ładny, ale też niezbyt ponury. Niby ma ciemną tonację, ale pojawiają się też granaty i właśnie ta biel, która słusznie skojarzyła Ci się z Lux.

      Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za komentarz, także w imieniu Myksy i oczywiście będę informować o następnych rozdziałach.
      Pozdrawiam
      Filio

      Usuń
    2. Cóż, miałam sporo do powiedzenia na temat ogólnego wyglądu. Przy następnych notkach bardziej skupię się na akcji, skoro już to co musiało być napisane, napisałam. Staram się rozbudowywać komentarze, właśnie licząc, że w jakiś minimalny sposób, zmotywuję was drogie autorki do pisania! Bo kiedy ja naprawdę zwlekam z pisaniem, zawsze myślę, że jednak ktoś czytał moją historię i chciałby poznać resztę. Bo sama wiem, jakie to uczucie, kiedy autor nagle przestaje pisać. Takie niedokończone wątki często smucą.
      Dlatego naprawdę mam nadzieję, że historia dotrwa końca, a ja dowiem się więcej na temat Lux i Caligo.
      Ach, właśnie zauważyłam, że nie wspomniałam o jednym elemencie. Mapkę krainy stworzyłyście same, prawda? Widać, że blog jest przemyślany. I ja to luubię :D

      Usuń
    3. Tak, mapkę tworzyłyśmy same :) I myślę, że przyda się czytelnikom w następnych rozdziałach. Projekt jest wspólny, a programem graficznym bawiła się Filio :D

      Caligo et Lux mamy zamiar dokończyć i, cicho pisnę, że nawet o drugiej części troszeczkę myślimy :)

      Długie wypowiedzi czytelników zawsze motywują do pisania. Również staram się takowe pisać, ale zazwyczaj kiepsko mi to wychodzi, bo po połowie nie wiem, o czym powinnam się jeszcze wypowiedzieć :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Cieszę się, że również Was widzę tutaj. :) I cieszę się, że jest już nowy rozdział.
    Muszę przyznać, że dość ciekawie to wszystko wyszło. Jednak Lux nie nadaje się na aktorkę i dobrze, bo przynajmniej choć raz mogła się zabawić. Ale ten strażnik wydaje mi się jakiś podejrzany. Zobaczymy, jak się to wszystko dalej potoczy. No i Katniss... Jednak nie jest taka jak się wydaje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Lux jest aktorka niestety marna, a że znalazła się dodatkowo w mocno stresującej sytuacji... No, to zachowywała się jak zachowywała :)
      O strażniku i Katniss więcej w następnych rozdziałach.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Filio

      Usuń
  7. Ja również cieszę się, że przeniosłyście blog na blogspot. Nie mam czasu, więc komentarz będzie krótki.
    Armanda to całkiem intrygująca postać. Mam nadzieję, że zachowa tajemnice Lux. Chyba najbardziej zaintrygowała mnie ta rozmowa Katniss z postacią? Mam nadzieję, że niedługo wyjaśnicie kim jest niewolnica i fajnie by było, gdybyście przedstawiły tą legendę o tych istotach.
    P.S. Filio, odpowiedziałam na Twój komentarz na morderczym-amorze *link jest w moim podpisie*, a mój numer gg to: 39951150 *znajduje się w zakładce kontakt* Z góry dziękuję za informowanie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowa z postacią miała intrygować i cieszę się, że to się udało :) To, kim jest niewolnica niestety wyjaśni się dopiero za kilka rozdziałów. Prędzej czytelnicy dowiedzą się, kim jest starzec i Armand.

      Co do legendy, to planujemy z Myksą po 5-6 rozdziale przeprowadzić sondę na temat tego, jaki czytelnicy chcieliby przeczytać bonus :) I potem po kolei to realizować. Na pewno wśród propozycji znajdzie się też legenda o postaci z opowiadania.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Filio

      Usuń
  8. Na początek przepraszam za opóźnienia. Rozdział przeczytałam i muszę powiedzieć, że bardzo mi sie podobał. Armand to ciekawa postać i w sumie zaskoczyłaś mnie jego postawą. Byłam przekonana, że odprowadzi Lux do ojca, a on zabrał ją do domu i na bal. No cóż, miała więcej szczęścia niż rozumu. Druga część zaintrygowała mnie jeszcze bardziej. Katniss nie jest zwykłą niewolnicą... No naprawdę ciekawe, co dalej. I kogo znalazła w tym rowie;) Piękne opisy w rozdziale, ponadto sposób postrzegania rzeczywistości przez Lux jest ciekawy. Wplecenie humorystycznego fragmentu na pewno było trafnym posunięciem. Nie mogę się doczekać NN. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj za opóźnienia, nic się nie stało :) Ja przez to, że jeszcze recenzuję książki, mam je wielokrotnie większe.

      Cieszę się, że udało mi Cię zaskoczyć. W sumie Armand miał wcale niegłupi pomysł, patrząc z jego perspektywy, co się okaże w rozdziale szóstym.

      Katniss nie jest zwykłą niewolnicą, owszem. Później okaże się, że jej niezwykłość jest dość znaczna, ale to dużo, dużo później. I powinna pojawić się jej matka oraz ta postać, z którą rozmawiała.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
      Filio

      Usuń
  9. Ciekawe, ciekawe... Zaczyna się wszystko kręcić :D Chyba też przeniosę się na Blogspota, bo Onet (łagodnie mówiąc) "lekko" mnie irytuje. Przepraszam, że nie skomentowałam rozdziału trzeciego, ale onecik kompletnie mi blokuje kompa :/.
    Mały, biedny Caligo! Mój ulubiony bohater znaleziony przez niewolnicę głównej bohaterki... Nieźle. Ciekawa jestem, jak dalej to rozkręcicie. I ten Armand... Dużo tajemnic :D

    Pozdrawiam i czekam na CD
    Kamelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało. Rozumiem, że Onet jest bardzo irytujący, a komentarze trzeba nie raz dodawać przez 10 minut. Doprowadzało to mnie do furii, więc się z Myksą przeniosłyśmy i wszystkim to teraz doradzam :)

      Tajemnic jest sporo i będzie jeszcze więcej :) A to, jak rozkręcimy sprawę Caligo i niewolnicy głównej bohaterki okaże się już w następnym rozdziale.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
      Filio

      Usuń
  10. Wreszcie na blogspot! Onet mnie odrzuca i strasznie denerwuje. Nieźle trafiła na tego Armanda. W sumie nie bardzo mi się spodobała ta postać ale widać była potrzebna [może spadnie na niego krowa- wtedy na pewno nic nikomu nie powie]. Intrygująca za to jest Katniss ta to ma tajemnice, nawet przed Lux. Caligo widać ma talent do wpadania w kłopoty dobrze, że go znalazła ;> Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że będzie jak najszybciej ;) Pozdrawiam ;*
    [koniec-poczatku.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armand jest baaardzo, baaardzo potrzebą postacią :) I też go nie lubię ^^ Hehe, myślę, że ta krowa nie będzie potrzebna, ale kto wie? Katniss ma baardzo, bardzo dużo tajemnic, co zaprezentują następne rozdziały.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
      Filio

      Usuń
  11. Katniss jest po części alfem? Super! A Lux znowu się błyszczała. Lubię jak się błyszczy. :-D Tylko ten Armand jest jakiś podejrzany. :-(
    Pozdrawiam
    magiap

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy na pewno elfem? Może tak, może nie :) Okaże się duużo później.
      A Lux się jeszcze będzie błyszczeć, oj będzie. Niby opanowała nagłe świecenie kilka lat temu, ale jest osóbką wrażliwą, a wiele emocji przed nią, toteż jeszcze znajdzie się wiele okazji do "świecenia".
      Szczególnie w rozdziale szóstym!

      Usuń
  12. Armand jest podejrzany,
    Hmm , zastanawia mnie kim tak naprawdę jest Katniss..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to się okaże. Podpowiem cichutko, że odpowiedzi można szukać na jednej z podstron - można się dużo domyśleć. Nie sądzę jednak, żeby był to dobry pomysł - lepiej dowiedzieć się za kilka rozdziałów z opowiadania.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Filio

      Usuń
  13. Zapraszam na nowy rozdział do siebie. :)
    [http://kajdany-czasu.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  14. Podoba mi się ten Armand, chociaż z drugiej strony wydaje się być nieco... podejrzany. I kim tak naprawdę jest Katniss? I kogo tam znalazła? I co jest w tym pudełku? Musi to być coś ważnego, tylko tyle potrafię wywnioskować. Rozdział baardzo mi się podobał. W świetny sposób opisana potańcówka, ach i ta scena gdy Lux próbuje... hm, kłamać? Może "grać" to lepsze słowo. Aż się uśmiechałam do monitora. :) Tyle pytań nasuwa mi się do głowy, nie mogę do czekać się dalszej części.
    Pozdrawiam.
    [lithium-shadow]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedzi na wiele pytań ukaże rozdział 6, a także na niektóre z ich rozdział 5- na przykład uchylimy rąbka tajemnicy na temat paczki, którą Katniss wzięła od tej tajemniczej postaci.
      Pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz

      Usuń
  15. No eee znowu mnie długo nie było. Cholera ja i ta moja skleroza i lenistwo. Ale już wróciłam:)
    Ten strażnik, Armand, mam nadzieje, że nic nie wygada, bo byłoby źle. Wydaje mi się jest całkiem miły i fajny. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się pojawi. Katniss, czy jak jej tam było, co ona knuje??? Kurcze już się tego boje, mam nadzieje, że nie chce otruć Lux. Dobrze, że chociaż pomogła Caligo.
    Pozdrawiam przepraszam, że tak krótko...
    Księżniczka Przeklętych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nic się nie stało :) Ja też "przepadam" na dość długi czas, ale to właśnie przez ciągłą niemożność czytania opowiadań na blogach ze względu na brak czasu.

      Podpowiem, że Armand nie za bardzo może powiedzieć innym, bo Markus postara się, żeby go uciszyć. Lux by zaszkodził, ale sobie też. Ma za to mnóstwo innych możliwości do zrobienia :)

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
      Filio

      Usuń
  16. Witam! nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę że znalazłam Wasz blog w otchłani internetu. Jest on bardzo ciekawy i nieźle się wyróżnia. Szablon niby prosty, ale jednak ma w sobie to coś! Bardzo podoba mi się art znajdujący sie na nagłówku.
    Ale wracając do sedna. Macie ciekawy styl pisania i kreujecie ciekawych, różniących się od siebie bohaterów. W ogóle świetny pomysł z takim blogiem pisanym przez dwie autorki.
    Ten strażnik, jak on miał? Armand? mam nadzieję, ze nie będzie on tylko epizodyczna postacią bo bardzo mi się spodobał. Jest bardzo sympatyczny. No i ciekawe o co chodzi z tą przesyłką?
    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie na http://with-the-rain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że trafiłaś na naszego bloga. Armand absolutnie nie będzie postacią epizodyczną - o nie, nie. Jeszcze będziesz miała okazje o nim czytać.
      W wolnej chwili zajrzę także do Ciebie.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
      Filio

      Usuń
  17. Fajny rodział. Niezły wybieg wymyśliła Lux.

    OdpowiedzUsuń