Trochę nas tu nie było...Cały miesiąc. Przepraszamy za tę zwłokę. Mam nadzieję, że teraz przydadzą się Wam nasze streszczenia, które pomogą przypomnieć sobie poprzednie rozdziały.
Filio bardzo przeprasza też za giiiganntyyczne zaległości w czytaniu. Niestety, nazbierało się ich dość sporo :( Postaram się to nadrobić
Zapraszamy też do czytania bardzo ważnego i bardzo przełomowego rozdziału piątego. Stuknęło dość dużo stron, więc postanowiłyśmy podzielić go na dwie części.
Rozdział 6
"Bal, część pierwsza"
~*~
Bal. Słowo to wywołuje natychmiastowe palpitacje serca, duszności
i szybko ogarniającą duszę euforię u panienek w moim wieku. Z
nadmiaru pozytywnych emocji panny te zgodnie mdleją, najczęściej
prosto w ręce majętnego maga. Zaraz potem rozpoczynają się tak
uwielbiane przez nie przygotowania! Czyż to nie cudowne?! Bal!
Sukienki! Tańce!
Oczywiście istnieją tez takie dziwadła, które na dźwięk tego
słowa szukają drogi ucieczki. Najlepiej najkrótszej,
najbezpieczniejszej i najbardziej dyskretnej. Dlatego też, jako
wzorowe dziwadło, już podczas śniadania, w którym towarzyszył
nam starzec, zaczęłam się nerwowo zastanawiać jak szybko i
bezboleśnie zniknąć. Zastanawiałam się właśnie, jedząc bez
przekonania chleb z serem, czy nagła choroba byłaby wystarczającym
usprawiedliwieniem. W sumie jest to skuteczne, ale mocno podejrzane.
Rozchorowałam się w jedną noc? Akurat przed wielką uroczystością,
podczas której miałam prezentować jakieś wyjątkowo paskudne
zaklęcie? Mało przekonywujące. Dostałabym jakieś paskudne leki i
przykuliby mnie do łóżka na...bardzo długo.
Cóż, mogłabym też zostać porwana! Tak! Caligo mógłby zakryć
twarz i udawać porywacza. Co prawda jego talent aktorski oscyluje na
poziomie ujemnym, lecz co trudnego jest w przywdzianiu czarnego
stroju i skakaniu po dachach ze mną na plecach? Jutro rano
odstawiłby mnie całą i zdrową. I zniknął. W tym też jest
dobry, nawet bardzo.
Uśmiechnęłam się pod nosem, zamaszyście gryząc kanapkę. Biały,
aksamitny serek rozpłynął mi się w ustach.
Starzec ni stąd, ni zowąd parsknął śmiechem i bardzo uradowany
sięgnął po mleko.
- Mają państwo bardzo piękną córkę. - Spojrzał na mnie i
uśmiechnął się jeszcze szerzej, prezentując rząd białych
zębów. Upił łyk białego płynu. Czarne jak węgiel oczy lśniły
wesoło, ale pod wesołymi iskierkami czaiło się coś złego.
Czułam się jak, jakby starzec próbował odczytać moją duszę.
Przełknęłam głośno śniadanie.
Mój ojciec wcale się nie przejął. Może przyzwyczaił się do
niezrozumiałych tekstów naszego tajemniczego gościa. Pokiwał
tylko głową na znak potwierdzenia, nie odrywając nawet wzroku od
talerza.
- Czy dom jest wystarczająco zabezpieczony? Gdybym miał taki skarb
w domu, to martwiłbym się o to, czy moja córka nie zostanie kiedyś
porwana przez ubranego na czarno zbira....
Czułam się tak, jakby ktoś wylał na mnie kubeł wody. Nagle. I to
lodowato zimnej, brudnej wody. Momentalnie zbladłam i zakręciło mi
się w głowie.
- ...o kiepskim talencie aktorskim – dokończył starzec, mrugając
do mnie niezauważenie. Tym razem jego słowa nie mogły pozostać
bez odpowiedzi. Markus zamarł w pół drogi widelca z sałatką do
buzi, a moja mama zakrztusiła się sokiem pomarańczowym. Zapadła
niezręczna cisza, podczas której próbowałam zebrać myśli.
Przecież magowie ziemi, a starzec był jednym z nich, n i e m o g ą
czytać w myślach. To niemożliwe. Ile on wie? Chyba zbladłam
jeszcze bardziej. Mogłabym już pójść do pokoju... Przecież
muszę się przygotować do balu, czyż nie?
Spojrzałam na starca. W spokoju pałaszował sałatkę za nic mając
atmosferę, którą przed chwilą wywołał. Czy teraz też słyszy
moje myśli? To może niech zwolni mnie z obowiązku siedzenia tutaj?
Ej, panie czarodzieju, słyszy mnie pan?!
- Skąd takie...przypuszczenia? - spytał w końcu mój ojciec
całkiem spokojnym tonem, zupełnie nieświadom tego, co teraz dzieje
się w moim mózgu. Miałam wrażenie, że ten jakże ważny organ
jest małym ludzikiem, który skacze w mojej głowie, wymachuje
rękami i wrzeszczy: Panie magu! Słyszy mnie pan?! Niech powie
pan jakąś mądrą sentencję i zasugeruje rodzicom, że jestem
śmiertelnie blada, generalnie chora i nie mogę siedzieć ani tu,
ani na balu.
Starzec miał moje rozpaczliwe krzyki w.... głębokim poszanowaniu.
W ogóle na nie nie reagował. Na pytanie mojego ojca zareagował
wzruszeniem ramion.
Niech pan powie moim rodzicom, że się źle czuję!!!
- Ostrożność. I wrodzone przeczucie, które towarzyszy mi od
dzieciństwa – powiedział, uśmiechając się delikatnie. Koło
jego oczu pojawiały się wtedy zmarszczki.
Źle. Się. Czuję!
- Czyli posiada pan wiele dodatkowych umiejętności – podsumował
mój ojciec, mając pewnie w pamięci jeszcze jakąś rozmowę z
tajemniczym gościem, w której nie miałam przyjemności brać
udział.
Tak, posiada! Na przykład czytanie w myślach. Panie magu, proszę
mnie zwolnić! Błagam!
- Owszem. Niektórzy myślą, że potrafię czytać w ludzkich
umysłach, ale to nieprawda. - Pokręcił pobłażliwie głową. -
Ludzie to mają pomysły – kontynuował – magi ziemi i czytanie w
myślach? Przecież to niedorzeczne.
Panie ma.... Jak to nie czyta w myślach?! Czyta!
- Rzeczywiście niedorzeczny pomysł – pokiwał głową mój
ojciec. - Magowie ziemi, z całym szacunkiem – skłonił się lekko
starcowi – nigdy nie należeli do towarzyskich istot i nie
wykształcili mocy, potrzebnych do lepszego poznania człowieka. Nie
odczuwali takiej potrzeby.
Oczywiście. Przecież to tylko wrodzone przeczucie. Starzec przeczuł
sobie, że planuję swoje porwanie przez Caligo – kiepskiego
aktora.
- Magowie ziemi zamykają się w lasach. Czujemy się tam dobrze. I
nie potrzebujemy mocy, które pomagają nam wchodzić w integracje z
ludźmi.
Śniadanie trwało jeszcze przez
kilka minut. Usiłowałam skupić się na jedzeniu, ale
straciłam apetyt. Ciągle mi się wydawało, że czarne oczy starca
przeszywają mnie na wylot. Nienawidzę tego koloru. Nienawidzę
magów. I dzisiaj na bal ubiorę się w biel, ot co.
Zacisnęłam pięści. Mogłabym przysiąc, że starzec uśmiechnął
się pod nosem.
~*~
Otworzyłam zamaszyście szafę, wodząc wzrokiem po setce sukienek –
przeważnie czarnych. Musiałam wybrać którąś z nich na bal, ale
wcale się do tego nie garnęłam. Czerń to kolor, w który ubierała
się każda przyzwoita panienka. Do tego dochodził naszyjnik z pereł
bądź złoty z szafirem lub diamentem, blada cera, czerwone usta i
pomalowane w ciemnej tonacji oczy. Wygląd niczym strach na wróble...
Wróć! Wygląd niczym piękna, bogata arystokratka z dobrego domu
gotowy.
Opracowałam nawet Arcychytry Plan, polegający na tym, że Caligo
przemyca mi białą suknię. Chciałabym zobaczyć miny wszystkich
gości, gdy ją założę. Szczególnie miny panienek, które będą
stały z pełną świadomością, że wyglądam lepiej.
Jęknęłam cicho, bo nagle przypominała mi się przyjaciółka. W
przygotowaniach pomagała mi Katniss i zawsze świetnie się przy tym
bawiłyśmy. Ostatnio matka oddelegowała ją do innych obowiązków.
Mam wrażenie, że zrobiła to celowo, ale nie potrafię tego
uzasadnić. Zapałała tak wielkim uwielbieniem do Caligo? Wątpię.
Jeśli on zacznie mnie przygotowywać do balu, to ze swoimi
kompetencjami w tej kwestii całkiem mnie skompromituje. Mogłabym
się ubrać w worek od ziemniaków, a on i tak wszystko wiernie
chwali. Za to Larissa daje Katniss tyle pracy, że nie może wejść
i mi pomóc.
Moje rozmyślania i użalanie się nad sobą przerwało ciche
pukanie. Myślałam, że to Caligo, więc ubrana w lekką,
prześwitującą sukienkę i bieliznę zamaszyście otworzyłam
drzwi. Wyobrażacie sobie mój szok, gdy dojrzałam za nimi...naszego
kochanego gościa. Pana mam – silne- przeczucie?
Zachowałam się bardzo niekulturalnie, bo jak tylko go zobaczyłam,
to moja mina musiała jednoznacznie wskazywać na to, że nie jest
mile widzianym gościem. Dla podkreślenia tego krzyknęłam i
doznałam odrzutu od drzwi, co skończyło się twardym lądowaniem
na podłodze.
Starzec za to stał sobie spokojnie za nic mając mój szok. Jak
zwykle miał na sobie stare łachmany, których nie raczył zmienić,
mimo propozycji mojego ojca. Gdybym wiedziała, że to on! Gdybym
wiedziała, to ewakuowałabym się przez okno. W trybie
natychmiastowym. Albo po postu zaczęła śpiewać, zagłuszając
pukanie. Jak najgłośniej.
- Witam. – Ukłonił się lekko, kiedy ja wciąż z otwartą buzią
i mocno zaszokowaną miną siedziałam na twardej posadce.
Zorientowawszy się, jak żenująco wyglądam i co mam na sobie, od
razu wstałam i stanęłam w cieniu. - Chciałbym odwdzięczyć się
za gościnie, jakiej doświadczyłem w tym domu i pragnę podarować
pani prezent. - To powiedziawszy wręczył mi starannie zapakowany w
szary papier, miękki pakunek. Z ulgą stwierdziłam, że to coś się
nie rusza – czyli nie musi to być zwierzę. W takim razie co?
Przyjmuję zakłady! Poduszka? Koc? Nie, to zbyt nudne. Przecież
mamy do czynienia z magiem ziemi!
- Rozpakuj – przerwał starzec moje rozmyślania, a jego chytry
uśmieszek jeszcze bardziej się powiększył. Zdałam sobie sprawę
z tego, że mu nie podziękowałam.
- Dziękuję bardzo – zreflektowałam się natychmiast, lekko
dygając. Ręce drżały mi tak bardzo, że można było to odebrać
jako podekscytowanie, a nie strach, lecz czułam, że starzec nie da
się na to nabrać.
Miałam wrażenie, że nigdy nie uda mi się pozbyć tego papieru. W
końcu udało mi się to zrobić i moim oczom ukazał się...biały
materiał? Teraz to faktycznie czułam ekscytację. Odrzuciłam na
bok papier, wzięłam w swe ręce jedwabistą tkaninę, rozwinęłam
ją i ujrzałam...białą sukienkę.
Świat jednak bardzo pragnął, żebym tego dnia zeszła na zawał.
Jaki mag daje komuś BIAŁĄ suknię? Przecież magowie kochają
czerń, co zresztą idealnie będzie odzwierciedlał bal! Nawet tacy
dziwacy jak magowie ziemi. Biel przeciwstawia się czerni. Można to
nazwać atakiem na obyczaje i kulturę. Na dziedzictwo, na historię!
Wprawdzie ja jestem normalna i tak tego nie odbieram, ale magom magia
już dawno wyżarła mózgi.
Tak, wiem, zamierzałam się ubrać w biel, ale to był mój prywatny
wymysł. Nie jakiegoś starca, który daje niewinnym dziewczynkom
suknie w kolorze śniegu.
- To na bal. Proszę, ubierz ją, mimo wszystko. I nie przejmuj się
zasadami. Będziesz pięknym światłem. - Mrugnął do mnie po raz
kolejny i wyszedł.
Stałam chwilę bez ruchu. Nie ukrywam, że coraz bardziej zaczynał
mnie intrygować. Nie wyglądał mi na zwykłego maga ziemi. I
czułam, że coś wiedział. Coś się wydarzy na tym balu.
Zaczynałam wariować.
~*~
Caligo dumnie wkroczył do mojego pokoju, widocznie nie spodziewając
się tego, co zaraz będzie musiał robić.
Uśmiechnął się do mnie szeroko, szybkim ruchem odgarniając
grzywkę. W czarnych, dużych oczach błyszczały radosne iskierki.
Promienie słońca delikatnie tańczyły po jego szczuplej sylwetce,
oświetlając bladą twarz. Był tak słodki, gdy się uśmiechał,
pomimo blizny, która boleśnie przypominała jego trudne
dzieciństwo.
Dotknęłam swojej białej sukni, wyobrażając sobie, jak pięknie
wyglądałby odziany w biel. Prezentowałby się tak lekko, radośnie,
że wręcz niematerialnie...
- Witam wielmożną panienkę. - Jego głęboki, aksamitny głos
skutecznie sprowadził mnie na ziemię. O czym to ja myślałam? Ah
tak, o tym, że Caligo nie przygotuje mnie należycie do balu,
jakkolwiek przystojnie prezentuje się w tym czarnym komplecie.
Zaraz, ja to pomyślałam? Nieważne.
- Pomóż mi zapiąć sukienkę – powiedziałam, wstając. Miałam
już na sobie jedwabiście miękki materiał, który dotykiem koił
moją skórę. Wystarczyło tylko dopiąć zamek. Zakładając suknię
miałam pewne obawy co do intencji starca, ale prezent najwyraźniej
nie był naszpikowany paskudnymi zaklęciami.
Caligo podszedł do mnie i delikatnie ujął zamek w dłoń.
Pociągnął w górę, lekko dotykając przy tym mojej skóry. W
miejscu, gdzie musnął moje plecy, rozeszło się przyjemne ciepło.
-
Właśnie zakończyłem ciągnięcie do góry zamka wszytego w tę
przecudowną sukienkę, panienko.
- Jak wyglądam? - spytałam, z góry wiedząc, jaka będzie
odpowiedź. Caligo zawsze mnie chwalił, a gdy poirytowana
odpowiadałam, że chcę usłyszeć prawdę, to wciąż twierdził,
że pięknie wyglądam. I to by było na tyle jeśli chodzi o
konstruktywną krytykę.
-
Twe
oszałamiające piękno otumania me zmysły dając złudzenie, że
jest panienka czymś więcej niż człowiekiem. Widok jaki ukazuje
się moim oczom jest ich po stokroć niegodny. Panienka olśniewa
swym pięknem nawet gwiazdy
A nie mówiłam? Bo takiej deklaracji opadają mi ręce i tylko cicho
wzdycham.
Usiadłam przy toaletce. Stały na niej cienie do powiek, róż,
puder, tusz, podkład, szminki, rozmaite kredki i pędzelki.
Szczerze powiedziawszy, to nie miałam pojęcia, jak się pomalować.
Zawsze robiła to Katniss, a efekt końcowy był mistrzostwem w
krystalicznej postaci. Nie musiałam przejmować się tym, jakiego
cienia do powiek użyć i jak to zrobić.
Westchnęłam cicho.
- Umiesz mnie pomalować i ułożyć włosy, prawda? - spytałam
mojego służącego błagalnym tonem, a on momentalnie zbladł.
Spojrzał nerwowo na kosmetyki, potem na mnie i jeszcze raz na
przybory. Musiał pewnie wykalkulować sobie, że przecież
posługiwanie się marnym pędzelkiem nie jest takie trudne i sobie
poradzi. Albo faktycznie umie robić makijaż? O ja naiwna! W każdym
razie odpowiedział pewnym głosem:
-
Nie spotkałem się jeszcze z tymi zaawansowanymi, kobiecymi
technikami upiększania, ale myślę, że moje ręce będą w stanie
przygotować makijaż dla panienki.
Podszedł do mnie i pewnym ruchem wziął do ręki cień do powiek.
Zważył go w ręce, porzucił, po czym niepewnie sięgnął po
pędzelek. Otworzył pudełeczko i zawahał się, widząc czarny
kolor.
-
Ta
barwa jest niegodna twarzy panienki. Charakteryzuje się zbytnią
pospolitością w stosunku do niesamowitego piękna i delikatnych
rysów panienki twarzy. Uznaję więc, że po prostu nie pasuje i
będę zmuszony odłożyć ją w kąt.
Zgodziłam
się szybkim skinieniem głowy. No i zaczęła się zabawa. Caligo
otworzył wszystkie cienie i wreszcie, wspaniałomyślnie zdecydował
się na biały, wziął największy pędzel w dłoń i zaczął
malować mi nim policzki. Gdy powiedziałam mu, że tym maluje się
oczy, był zaszokowany, że w ogóle kobiety kolorują sobie powieki.
Przecież to takie dziwne.
O kredce do oczu nie chcę mówić, bo to zbyt drastyczne. W każdym
razie cieszmy się, że mam jeszcze oko. I widzę. To mnie napawa
optymizmem.
Tusz do rzęs. Co na to Caligo? To rzęsy się maluje?! Po co? No, i
to by było na tyle jeśli chodzi o malowanie rzęs. Zobaczywszy jego
zdziwioną minę i mając w pamięci zabawy z kredką do oczu, nagle
zaczęłam podzielać zdanie Caligo. To rzęsy się maluje? Nie,
przecież to niepotrzebne, nawet się do mnie nie zbliżaj z tym
kosmetykiem. Kocham moje oczy, nie chcę ich stracić, wierz mi.
Puder. Delikatnie odradziłam mu jego użycie, co przyjął dość
entuzjastycznie. Białą cera i biała suknia to nie szczyt marzeń.
Różu też nie udało nam się nałożyć, bo bez reszty kosmetyków
wyglądałam z nim lekko mówiąc, dziwnie.
Układanie fryzury. Chyba nie muszę mówić, że to jest trudne
nawet dla kobiety – trzeba mieć jakieś umiejętności. Tym
bardziej, że każda panna powinna mieć bardzo finezyjny kok, który
bynajmniej nie jest prosty do wykonania. Tak... A teraz wyobraźcie
sobie młodego chłopaka, który nie potrafi odróżnić kosmetyków
i z szaleńczym uśmiechem oraz dziwnymi błyskami w oczach trzyma
nożyczki w ręku. I zamierza obciąć wam włosy przed bardzo ważnym
balem. Od razu podziękowałam za fryzurę.
Udało nam się tylko rozczesać włosy, ubrać sukienkę i delikatny
naszyjnik z rubinu, a potem dobrać buty. Mój ojciec dostanie
zawału, gdy zobaczy mnie w bieli i bez makijażu. Przynajmniej mam
sensowne wytłumaczenie. Za to pierwsze odpowiada starzec - ja jako
wspaniała gospodyni spełniłam jego prośbę. Za drugie matka,
która odebrała mi Katniss.
Dziękuję za uwagę, zapraszam na bal.
~*~
Przyznaję się – czasem tylko zgrywam taką odważną.
W samotności dobrze się śmiać z głupich zasad (bezwzględny
nakaz chodzenia w czerni i zrobienia makijażu), czy też reakcji
innych. W moim przypadku, gdy przychodzi moment konfrontacji,
zupełnie wymiękam.
Stałam przed wejściem do sali. Nikt oprócz
niewolników, którzy uśmiechali się pod nosem, jeszcze mnie nie
widział. Zaraz miałam otworzyć drzwi, które prowadziły do sali
balowej. Należy przez nie przejść, aby trafić na balkon, po czym
trzeba zejść po schodach na parkiet. W każdej rezydencji jest tak
samo, bo tędy schodzi rodzina gospodarzy. Na salę balową wchodzi
się także drugim wejściem, przeznaczonym dla gości, kiedy ma
miejsce uroczyste wyczytanie przybyłych magów. Najpierw gromadzą
się magowie – od najmniej ważnych, których przybycie obwieszcza
się pustej sali do najbardziej ważnych, których wita dość
pokaźny tłumek. Następnie schodzi pan i pani domu z najstarszym
synem, witają gości. Dopiero po tym mogą wejść córki i
pozostali synowie. Dość długo to trwa, bo bycie jedynaczką, jak w
moim przypadku, nie należy do najpopularniejszych.
Moi rodzice raczyli już dawno zejść, a Caligo
postarał się, żeby nie dostrzegli mojego stroju.
- To nie jest dobry pomysł – mruknęłam. - Powiem ci
nawet, że ten pomysł jest tragiczny. Makabrycznie głupi. -
Spojrzałam błagalnie na uśmiechniętego od ucha do ucha służącego.
Aż promieniował radością.
- Z czego się tak cieszysz? - burknęłam oburzona. -
Ty jesteś ubrany przepisowo w czerń, a ja, głupia, w biel.
Dostrzegasz różnicę? Uduszą mnie!
-Ależ
panienko! Oni nie są w stanie dokonać na panience morderstwa, w tym
wypadku uduszenia. Przywykli do panienki cudownych strojów i
olśniewającego piękna. Zresztą - jak można udusić coś tak
niespotykanie pięknego i idealnego?
- Gadaj sobie, gadaj. Ubrać się w zieleń, a w biel to
różnica. Biel przeciwstawia się czerni. Zresztą dzięki tobie nie
mam też makijażu i odpowiedniej fryzury. - Uśmiechnęłam się
smutno. - Jak myślisz, zdążę się przebrać? - spytałam i w tym
samym czasie usłyszałam:
- Prosimy o wejście piękną córkę naszych
gospodarzy, Lux!
No to po mnie. Idąc, wyobrażałam sobie, jak marsz
żałobny dudni mi w uszach. Czas zwolnił, a ja otworzyłam drzwi,
które zaskrzypiały cicho. Miałam wrażenie, że to brama do krainy
demonów – istot, które zjedzą mnie, gdy tylko się pojawię.
Na ogromnym, oprawionym w złoto zegarze wybiła godzina
dwudziesta druga. Sala była spowita ciemnością, a przytłaczający
mrok rozpraszało delikatne światło tysiąca świeczek
umieszczonych w trzech żyrandolach. Ich blask oświetlał złote
zdobienia z kawałkami diamentów, które lśniły, tworząc taniec
rozmaitych barwnych refleksów. Mleczny blask księżyca wpadał
przez cztery ogromne okna, budząc barwy na marmurowej posadce,
również umyślnie wysadzanej iskrzącymi się kamykami.
Kilkanaście ludzi tańczyło w rytm muzyki wygrywanej
przez skrzypce, wiolonczele i fortepian. Materiał czarnych sukni
szumiał, a goście wirowali po podłodze w mieniącej się mlecznym
blaskiem mgiełce.
Moc refleksów, kontrastująca z czernią, a także
delikatna muzyka zaatakowały moje zmysły. Byłam tak zaszokowana
tym magicznym widokiem, że zachwiałam się momentalnie i, jak to
czasem ze mną bywa, zalśniłam.
Muzyka ucichła, tańce ustały. Prawie trzysta par oczu
wpatrywało się we mnie intensywnie, kiedy świeciłam sobie w
najlepsze, oświetlona dodatkowo blaskiem świec. Dla nich musiałam
wyglądać niezwykle. Usłyszałam ciche, gorączkowe szepty, a potem
szum na dole.
Caligo przytrzymał mnie delikatnie i pociągnął ku
schodom. Moje zmysły zaczęły się przyzwyczajać, więc
wyprostowałam się dumnie, po czym zeszłam, wciąż świecąc.
Poczułam, jak ktoś ujmuje mnie za rękę, ale nie mogłam rozpoznać
kto.
- Proszę
państwa, przedstawiam wam moją córkę, Lux! - wykrzyknął, nie
puszczając mojej dłoni.
Zapowiedź części drugiej rozdziału szóstego:
"- Przejście,
przejście, bo idę do swojej przyszłej synowej. – Tłum zaczął się
rozstępować, to ja też posłusznie usunęłam się na bok. Nagle ujrzałam
wielkie cielsko Artusa, który kroczył między gośćmi. Caligo warknął, a
ja jeszcze bardziej odskoczyłam.
- Lux, moja droga. Niech no cię uścisnę! Markus wyraził zgodził się na twój ślub z moim synem!
Aha, miło wiedzieć, jestem zaproszona? Zaraz, zaraz. To ma być mój ślub?!
Artus uznał za stosowną próbę uduszenia mnie, toteż rozpaczliwie łapałam oddech, kiedy zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Caligo warknął. "
- Lux, moja droga. Niech no cię uścisnę! Markus wyraził zgodził się na twój ślub z moim synem!
Aha, miło wiedzieć, jestem zaproszona? Zaraz, zaraz. To ma być mój ślub?!
Artus uznał za stosowną próbę uduszenia mnie, toteż rozpaczliwie łapałam oddech, kiedy zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Caligo warknął. "
Na końcu ośmielimy się polecić dwa blogi :)
Zapraszamy na drugiego bloga Myksy, czyli opowiadanie yaoi - Horacjo gilbert yaoi
"Kiedy
do szkoły zapisuje się uroczy got Horacjo Knight, życie prymusa
Gilberta Crusade ulega zmianie. Chłopców zaczyna łączyć uczucie. Razem
czeka ich wiele przezabawnych przygód. Jak poradzą sobie z moherami i
innymi problemami ich beztroskiego żywotu? Czy faktycznie tak
beztroskiego? Szukasz zabawnego, lekkiego romansu? To coś dla Ciebie.
Ciepła opowieść o męsko-męskiej miłości okraszona masą zabawnych
sytuacji.
Zapraszamy także na bloga Sog, która w swoim czasie pisała opowiadanie wraz z Myksą.
Opowiadanie fantasy (nie romans) - Wrota Edenu
"Aisha
jest charłakiem, czyli człowiekiem, który został zamieniony w demona.
Kiedy nim się staje, traci wspomnienia o swoim ziemskim życiu. Mieszka w
piekle i razem z swoim przyjacielem Damonem szuka na Ziemi Wrót Edenu,
aby Szatan mógł uciec ze swego więzienia. Co się stanie, gdy je
znajdzie, a jedyną przeszkodą do ich otworzenia będzie upierdliwy
chłopak?"
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńRozbawiły mnie jej rozmyślania i pomysł, że Caligo mógłby ją porwać. A jeszcze bardziej to, że starzec odczytał jej myśli i potem jej szalone nawoływania o złym samopoczuciu. To było komiczne!
A Caligo? Nie ten to dopiero mnie rozbawił swoją mową i tym malowaniem! xD
Jej pojawienie się na balu musiało wywołać niemały szok i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
http://kwiat-smierci.blogspot.com/
Cóż, Lux była bardzo zdesperowana, dlatego myślała nawet o porwaniu. A starzec..starzec jest bardzo tajemniczą osobą, co okaże się już w drugiej części rozdziału 6 :)
UsuńJednocześnie bardzo przepraszam za to, że nikogo nie powiadomiłam i nie nadrobiłam zaległości. Z zaległościami powinnam uporać się do końca tego tygodnia.
Pozdrawiam!
Co tu dużo mówić? Mnie się bardzo podoba. Lux jest dziewczyną naprawdę godną swojej pozycji i wie, jak powinna wyglądać, choć przyjęte zostały zupełnie inne zasady. To, że ma własne zdanie, może oznaczać tylko jedno - może dużo zmienić i mam nadzieję, że tak będzie. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kolejną część. :) A z zapowiedzi już wiem, że będzie ciekawie. I jeszcze ta ironia w jej myślach... Super!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało :) Lux ma taki charakterek, że lubi przeciwstawiać się rożnym regułom. Kolejna część będzie bardzo...przełomowa :) I mam nadzieję, że ciekawa.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Rozdział przeczytam jutro, ale mam pytanie: Czemu nikt mnie o nim nie poinformował? Pozdrawiam! http://morderczy-amor.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCóż..Będzie krótko, bo się spieszę, więc wybaczcie. Jak Hanekawie, podoba mi się przekorność Lux. Jest przy tym taka odważna. Aż zaczynam jej tego zazdrościć.;)
UsuńZdolności starca mnie zaskoczyły. Chociaż ładnie wszystko wyjaśniłaś i chwała Ci za to (Droga Filio).
To ja teraz znikam na miesiąc. Jak wrócę wszystko nadrobię, obiecuję.:) Pozdrawiam.
Przepraszam za brak poinformowania. Na blogu powinny się pojawić oficjalne przeprosiny za zwlekanie z rozdziałem i za brak powiadomień. Tym bardziej cieszy mnie, że mimo to zajrzałaś i przeczytałaś.
UsuńAh, mam nadzieję, że wrócisz :) Lux jest przekorna. I bardzo sarkastyczna. Czy odważna? Na razie tak :) Zobaczymy, co będzie dalej.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz!
No nie poinformowałyście mnie, nieładnie;) Niemniej bardzo się cieszę, że wróciłyście. Zaczęłam się już martwić;) Rozdział po prostu cudny. Czytało mi się go tak przyjemne, że z żalem powitałam koniec. Ach, ta Lux. Uwielbiam jej charakterek i przekorność. A co tam, pójdę sobie w białym;P Mag zaczyna mnie coraz bardziej intrygować. Umie czytać w myślach... Naprawdę enigmatyczna postać;) Fragment z makijażem mnie powali. Bardzo trafny pomysł takie wplecenie elementu humorystycznego do całości akcji. Co mogę dodać? Tęskniłam;) Kocham to opowiadanie tyle;) Już nie mogę się doczekać NN, bo zapowiedź jest interesująca. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie poinformowałam, ale niestety musiałam sobie zrobić przerwę od blogosfery. Miałam jej chwilowo bardzo dość i zwlekałam z powiadamianiem :( Dlatego niektóre osoby mnie uprzedziły i same weszły, za co jestem wdzięczna.
UsuńLux jeszcze wielokrotnie będzie miała okazję zaprezentować swój przekorny charakter :D A w następnej części mag stanie się postacią, mam nadzieję, jeszcze bardziej intrygującą.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Ale super! Muszę przeczytać więcej :D
OdpowiedzUsuńKocham wasze opowiadanie :-D Ale najbardziej momenty ze świecącą Lux. Już się nie mogę doczekać cd :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
magiap
Heh, Lux jeszcze będzie miała wielokrotnie okazję się zaświecić ^^ Choćby w następnej części rozdziału 6, która pewnie z tego powodu przypadnie Ci do gustu ;D
UsuńTak w ogóle to cieszymy się, że z nami jesteś, czytasz i komentujesz, mimo że nie czytamy Tw. opowiadań :) To bardzo przyjemne uczucie - 100 procentowa pewność, że Twoje opowiadanie podoba się komuś bezinteresownie.
Oj tak, tak długo was nie było. już myślałam, że zostawiłyście tego bloga, ale ciesze się, że jednak nie miałam racji!
OdpowiedzUsuńten mag na prawdę musiał czytać w myślach, ostrzegł rodziców przed porwaniem i załatwił jej białą suknię. Choć z tą suknią to mam złe przeczucia. Czyżby o wiedział co się święci???
No i najlepszy moment opowiadania czyli moment w którym Caligo ma za zadnie zrobić makijaż i upiąć włosy. Normalnie ryczałam przy czytaniu keg tekstu.
Już nie mogę się doczekać nn:)
Pozdrawiam
No niestety, odpowiedzialność za cały zastój leży na moich barkach :(
UsuńStarzec? Oj tak, tak, starzec dużo wie i jest jedną z najważniejszych postaci :) W następnym rozdziale okaże się, co takiego planował.
Cieszę się, że tekst z makijażem się spodobał, bo myślałam nad tym, że jest żałosny i miałam go wykreślić ^^ Nie doszło do tego dzięki Myksie ;)
Pozdrawiam!
Rozdział naprawdę rewelacyjny i ciekawy. Bardzo rozbawiły mnie przemyślenia Lux, którą zdążyłam już bardzo polubić. Aż sama sobie wyobraziłam, jak Caligo ją porywa, haha ;D.
OdpowiedzUsuńTen starzec jest bardzo intrygujący i wciąż się zastanawiam, czy on rzeczywiście potrafi czytać w myślach.
Podoba mi się to, że Lux zdecydowała się pogwałcić przyjęte zasady i założyła białą suknię, w której na pewno wygląda olśniewająco. Chociaż było to też bardzo ryzykowne.
Matka Lux powinna przynajmniej na czas balu pozwolić Katniss przyjść do Lux. Przecież wiadomo, że Caligo, choć jest zdolny - to jest także chłopakiem, który nigdy się nie malował, ani nie układał sobie włosów, więc skąd ma wiedzieć jak to się robi?! xD Ale w sumie nawet dobrze, że tak się stało - bo przy tej scenie ryczałam ze śmiechu ^^.
Pozdrawiam!
[otchlan-tajemnic.blog.onet.pl]
:D Ten pomysł z porwaniem był eeem, dość kosmiczny :) Myślałam najpierw nad tym, żeby do tego porwania doszło, ale tylko niepotrzebnie rozwlekłoby to akcję :/ Czy starzec potrafi czytać w myślach? Zobaczy się :)To bardzo tajemniczy człek, co będzie miał okazję pokazać w drugiej części tego rozdziału.
UsuńMatka Lux ma swoje powody, dla których nie dopuściła Katniss do Lux, mimo iż było to baaardzo konieczne :D W następnych rozdziałach okaże się dlaczego.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)
Świetny rozdział! Bardzo mi się spodobał.. ze wszystkich momentów to ten gdy zaczęła się pojawiać i wszyscy na nią patrzyli. Już nie mogę doczekać się kolejnej części :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia
Dziękuję bardzo :) Cieszę się, że Ci się podobało. I dziękuję również za wypisanie na gg licznych błędów - to bardzo mi pomogło. Aż dziw bierze, że sprawdzałam kilka razy, a ominęłam tyle literówek :/
UsuńPozdrawiam!
[SPAM]
OdpowiedzUsuńCamelot. Owiany mgłą tajemnicy zamek, ostoja prawości i przyszła siedziba Rycerzy Okrągłego Stołu, miejsce, gdzie prawy król Arthur zasiądzie na tronie po swym ojcu Utherze Pendragonie. U jego boku stanie Merlin, najpotężniejszy czarodziej wszechczasów, będący na razie młodym pomocnikiem zamkowego medyka. Nim książę wyciągnie miecz z kamienia, zaś rycerze ruszą na poszukiwanie Świętego Graala, Camelot będzie żył własnym życiem i historią pisaną przez jego mieszkańców.
Jeżeli chcesz oderwać się od rzeczywistego świata i stać się kimś, kto stworzy historię najsławniejszego z zamków w historii - przyjdź! Camelot czeka!
[legenda-camelotu.blogspot.com]
Kiedy będzie następny rozdział?
OdpowiedzUsuńUwielbiam wasze opowiadanie, ale ile można czekać na kolejny rozdział? Mam nadzieję że macie bardzo ważny powód, bo takie trzymanie mnie w niepewności to naprawdę zły pomysł. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dokończenia tego rozdziału (mam nadzieję że nie opuściłyście bloga)
Pozdrawiam - patissska360
Proszę, napiszcie w końcu drugą część tego rozdziału... Ciekawa jestem czy ten ślub się odbędzie (wspomniałyście coś w zapowiedzi)a jeśli tak to czy i tutaj tradycja nakazuje czarnych sukni ślubnych? Choć tak naprawdę myślę że Lux się zbuntuje i żadnej "wielkiej uroczystości" nie będzie :)
OdpowiedzUsuńCiągle czekam - patissska360
Opuściłyście ten blog czy co? Minęły prawie 4 miesiące... :(
UsuńKurcze, rozdział niesamowity. Ogólnie cały Wasz pomysł o Caligo i Lux jest śiwetny. Nie mogę się doczekać dalszej części i proszę nie katujcie Nas aż tak bardzo tym czekaniem! :)
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem o co chodzi, bo dłuuugo nie piszecie... No, ale czekam... :(
Masz rację, co mniej więcej tydzień wchodzę i rozdziału nowego nigdy nie ma...
UsuńAle czekamy, czekamy i w końcu się doczekamy (tak myślę) :)
patissska360
Dłużej chyba nie wytrzymam! Z nudów zaczęłam czytać inne opowiadania i ostrzegam Was, że w końcu o naszych wspaniałych Caligo i <3 Lux <3 zapomnę!
UsuńNadal czekam(ale już nie długo) - patissska360
Bardzo ciekawe opowiadanie, historie Lux i Coligo bardzo mnie zainteresowały. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńJeśli macie ochotę wpadnijcie do mnie: http://corka-zla.blogspot.com/
Pozdraiwm, Cruciatrus
Oj, długo karzecie czekać na Caligo i Lux, a już zdążyłam ich pokochać! Proszę, już nie mogę się doczekać dalszego ciągu! Napiszcie, nie katujcie! Czekam, Muse.
OdpowiedzUsuńMÓJ-BO-ŻE!!! Już 5 miesięcy nic nie piszecie. Dłużej nie wytrzymam! Nie zdziwcie się jeśli na pobliskim cmentarzu zobaczycie mój nagrobek i napis:"Zginęła śmiercią tragiczną" (znaczy z nudów). Proszę (błagam :(), napiszcie kolejny rozdział - ja cierpię xd
OdpowiedzUsuńSorry za histerię xd
Pozdrawiam i NADAL czekam,
patissska360
Bardzo was prooosze, wróćcie na tego bloga! Naprawdę świetnie się zapowiada;-)
OdpowiedzUsuńBłagam,następny rozdział!! Ja umrę...bez kontynuacji!!!!
OdpowiedzUsuńNie wchodziłam przez prawie 4 miesiące... Myślę sobie:"Pewnie już zdążyły coś napisać. Wejdę i zobaczę". A tu co?! Nowego rozdziału nie ma prawie 9 MIESIĘCY !!!
OdpowiedzUsuńNie wiem, co się stało. Może coś Wam się popsuło, czy coś... Ale wygląda to tak, jakbyście opuściły tego bloga bez powiadomienia swoich (kochanych i lojalnych :]) czytelników.
Mam nadzieję, że kiedyś tu wrócicie :/
Pozdrawiam i żegnam, patissska360
Nie żeby coś, ale żyjecie jeszcze? Już jest kwiecień. A ostatni wpis był w lipcu ubiegłego roku. Ile można torturować ludzi?
OdpowiedzUsuńEh, dobre pytanie... Jest maj:( Za dwa miesiące minie rok od ostatniego wpisu... a wy nie piszecie... jak tam? wrócicie? niecierpliwie czekamy na kolejną notkę...
OdpowiedzUsuńZa parę dni czerwiec!!Wszystko stanęło w miejscu..a tyle ludzi czeka..będziecie kontynuować tego bloga?
OdpowiedzUsuń